Konary i gałęzie tarasują chodniki, na trawie leżą powalone drzewa, obok strzaskana latarnia – tak wyglądał dzisiaj park Bronowicki w Lublinie. Wciąż nie zaczęło się tu sprzątanie po niszczycielskiej wichurze, która już ponad dwa tygodnie temu przeszła nad miastem. Są miejsca, gdzie przechodniom grozi niebezpieczeństwo.
Wichura, która zniszczyła w Lublinie co najmniej setkę drzew, przeszła nad miastem dokładnie 9 sierpnia, ale nadal są miejsca, gdzie zalegają powalone drzewa. Pocięte konary odłamane z przydrożnego jesionu tarasują m.in. chodnik w ul. Zamojskiej niedaleko skrzyżowania z Bulwarową, zmuszając pieszych do chodzenia drogą rowerową, również zwężoną przez zalegające drzewo.
Zdecydowanie gorzej wygląda nieodległy park Bronowicki, gdzie część alejek jest zagrodzonych przez połamane konary i gałęzie. W samym środku zabytkowego parku jest szczególnie niebezpiecznie dla przechodniów, bo nad ich głowami wisi obłamany konar oparty na koronie sąsiedniego drzewa. Tuż obok duży konar zwisa na stalowych linkach używanych do wzmacniania osłabionych koron starodrzewu. Na skraju parku roztrzaskana latarnia leży na alejce „w objęciach” powalonego drzewa.
Dlaczego wciąż nie zaczęły się tutaj porządki? – Usunięcie powalonych przez wichurę drzew w parku Bronowickim jest uzależnione od decyzji wojewódzkiego konserwatora zabytków, gdyż jest to teren objęty ścisłą opieką konserwatorską – informuje Justyna Góźdź z biura prasowego Ratusza. – Wniosek o przeprowadzenie prac został złożony w zeszłym tygodniu, oględziny odbyły się w piątek, 21 sierpnia.
– Decyzja powinna być wydana jeszcze w tym tygodniu – deklaruje Dariusz Kopciowski, wojewódzki konserwator zabytków. – Takie są przepisy, że nawet jak jest przewrócone drzewo, to musi być tutaj pozwolenie konserwatorskie na jego usunięcie. Takich przypadków na terenie województwa mamy więcej.