W setkach milionów złotych mierzona może być luka w kasie miasta spowodowana epidemią. Przez zastój gospodarki budżet straci część wpływów z podatku i będzie ciąć inwestycje. Prezydent Lublina mówi, że nie może jeszcze oszacować tego uszczerbku. Niektóre miasta już to zrobiły, a ich szacunki są przygnębiające
Wstępne wyliczenia podali już prezydenci Warszawy i Wrocławia. – Ubytki w dochodach będą bardzo duże, nawet rzędu 2 mld zł – przyznał na konferencji prasowej prezydent stolicy Rafał Trzaskowski. Wrocław spodziewa się nawet 500 mln zł uszczerbku. W obu miastach oznaczałoby to utratę 10 proc. zaplanowanych na ten rok dochodów. Jeżeli w takim samym stopniu ucierpieć miałaby kasa Lublina, oznaczałoby to ubytek 250 mln zł.
10 proc. czyli ile?
Możliwa utrata 250 mln zł robi jeszcze większe wrażenie, jeśli porównamy tę kwotę z niektórymi wydatkami miasta. Przypomnijmy, że budowa stadionu Arena Lublin wraz z przyległymi drogami kosztowała 200 mln zł, kompleks Aqua Lublin zbudowano za 105 mln zł, zaś podpisany niedawno kontrakt na przebudowę Al. Racławickich, ul. Lipowej i Poniatowskiego opiewa na 104 mln zł.
Wspomniana kwota 250 mln zł możliwego zmniejszenia dochodów to czterokrotność rocznych wydatków na odbiór i zagospodarowanie odpadów z gospodarstw domowych. To także więcej niż wynosi zapłata dla przewoźników komunikacji miejskiej, dla których zarezerwowano w tegorocznym budżecie Lublina 160 mln zł.
Zapaść komunikacji
Już teraz widać, że jednym z większych problemów dla kasy miasta będzie utrzymanie komunikacji zbiorowej, która nawet bez kryzysu nie wyżyje ze sprzedaży biletów. W najlepszym wypadku pokrywają one połowę kosztów, a resztę dokłada miasto. Wkrótce będzie dokładać więcej, bo wpływy z biletów stopniały z dnia na dzień. – O około 90 proc. – przyznaje Justyna Góźdź z Zarządu Transportu Miejskiego.
Tymczasem koszty utrzymania komunikacji, mimo okrojenia rozkładu, spadły minimalnie. – Jedynie o ok. 10 proc. – informuje Góźdź i wyjaśnia, że wśród kosztów dominują wydatki na utrzymanie zajezdni i pojazdów, płace kierowców, ubezpieczenia i podatki. ZTM nie okroi mocniej rozkładów, bo część mieszkańców nadal dojeżdża komunikacją miejską do pracy, a przez rządowe rozporządzenie autobusy muszą jeździć niemal puste. – Można wykorzystać średnio tylko 13 proc. miejsc w pojeździe.
Lublin nie policzył
Czy rzeczywiście kasa miasta może się spodziewać utraty nawet 250 mln zł, czyli 10 proc. planowanych na ten rok dochodów? Ratusz przyznaje, że spodziewa się zmniejszenia wpływów podatkowych, ale na razie nie podaje jakichkolwiek wyliczeń.
– Aktualnie nie jest możliwe oszacowanie konsekwencji finansowych dla budżetu miasta w związku z obecną sytuacją w kraju i ogłoszonym stanem epidemii – stwierdza Joanna Stryczewska z biura prasowego Ratusza. – Wstępnie będzie to możliwe na początku czerwca.
Urzędnicy zapewniają, że „analizują sytuację”, żeby podjąć „adekwatne kroki”, co oznacza po prostu cięcia wydatków. – Prawdopodobnie będziemy musieli przełożyć wiele planowanych remontów i modernizacji – przyznaje Stryczewska.
Inwestycje na półkę
– Na pewno będziemy chronić inwestycje z dofinansowaniem unijnym, m. in. budowę dworca metropolitalnego i zakup elektrycznych autobusów dla komunikacji miejskiej – zapowiada biuro prasowe Ratusza. Wyklucza też rezygnację z dofinansowanej przez Unię Europejską rozbudowy wodociągu, sieci kanalizacyjnej i ciepłowniczej. Na liście inwestycji „nie do ruszenia” wymienia też obiekty oświatowe. – Przy ul. Berylowej, Sławinkowskiej i na Felinie.
Z czego zatem zrezygnuje miasto? Prezydent Lublina stwierdza, że wstępne decyzje zapadną na przełomie maja i czerwca.
Prezydenci apelują
– Jeżeli samorządy będą drastycznie przycinać inwestycje, to tylko pogłębi to kryzys gospodarczy w naszym kraju – ocenia Trzaskowski, który wraz z Krzysztofem Żukiem i prezydentami pozostałych miast zrzeszonych w Unii Metropolii Polskich zaapelował do premiera o to, by pozwolono samorządom na większe zadłużenie oraz na zaciąganie długu na wydatki bieżące (teraz samorząd może brać dług tylko na inwestycje). Prezydenci przekonują, że cięcia, które muszą wprowadzać w swoich budżetach „nie pozwolą skutecznie pomagać przedsiębiorcom i jednocześnie zapewnić mieszkańcom usługi na wystarczającym poziomie”.
O wsparcie dla samorządów apeluje również Związek Miast Polskich (Lublin też jest jego członkiem), skąd słychać m.in. prośby o rządową rekompensatę mającą załatać ubytki w miejskich kasach spowodowane epidemią.
Toną nawet baseny
Ogromnych strat może się również spodziewać najbardziej deficytowa ze spółek prowadzonych przez samorząd Lublina. Mowa o Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji, który zarządza m.in. popularnym kompleksem wodnym Aqua Lublin, czy też basenem przy Łabędziej, a mimo to corocznie przynosi kilkumilionową stratę. W roku 2018 strata wyniosła 5,4 mln zł, bilans za zeszły rok nie jest jeszcze dostępny, w bieżącym roku może być rekordowo źle.
– W związku z koniecznością zamknięcia wszystkich obiektów spółka straciła wszystkie przychody od klientów komercyjnych, czyli osób, które przychodzących do nas, aby skorzystać z basenów i innych atrakcji – przyznaje Miłosz Bednarczyk, rzecznik MOSiR. Zwykle przez Aqua Lublin przewijały się dziesiątki tysięcy klientów miesięcznie, a teraz cały kompleks jest zamknięty na głucho. I nie jest to jedyny problem. – W naszych obiektach nie trenują też kluby sportowe, których treningi były opłacane przez miasto.
Jak bardzo ucierpi na tym spółka? – Szczegółowy raport właśnie powstaje i pewnie po świętach będziemy znali dokładne straty – mówi Bednarczyk i zapewnia, że spółka „podjęła szereg działań oszczędnościowych”. – Chociażby ograniczenie obsługi obiektów do absolutnego minimum.