Burmistrz Włodawy i tamtejszy starosta gościli premiera, ale nie mieli okazji porozmawiania o problemach powiatu i miasta z najwyższą stopą bezrobocia na Lubelszczyźnie. Obaj nie kryją rozczarowania
– Okazją do takiej rozmowy mógł być zamówiony przez wojewodę lubelskiego dla gości z Warszawy i samorządowców obiad w restauracji Wenus – mówi Andrzej Romańczuk (PSL), starosta włodawski. Mógł być, ale nie był.
W minioną niedzielę premier Mateusz Morawiecki i szef MON Mariusz Błaszczak przyjechali do Włodawy na przysięgę żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej.
– Już po przysiędze okazało się, że goście z premierem udali się na obiad do klasztoru Paulinów. Z kolei ja z burmistrzem zostaliśmy poinformowani przez dowódcę 2. Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej, że wspólny obiad jest już nieaktualny.
– Dowódca 2 Brygady OT był odpowiedzialny za część wojskową włodawskiej uroczystości – mówi Damian Stanula, rzecznik brygady. – O tym, co działo się po przysiędze, decydowali pracownicy Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Ze swojej strony dowódca zaprosił wszystkich jedynie na wojskową grochówkę.
Przemysław Czarnek (PiS), wojewoda lubelski przyznaje, że rzeczywiście na prośbę z KPRM zamówił obiad w restauracji. Sam zjadł go jednak razem z premierem i pozostałymi gośćmi u Paulinów.
– Na obiad do restauracji zostali zaproszeni pozostali goście z Warszawy – mówi wojewoda.
Z naszych ustaleń wynika jednak, że zamówiony przez wojewodę obiad zjedli przede wszystkim działacze włodawskiego PiS. – Kiedy się okazało, że premier nie przyjdzie do restauracji Wenus, rozdzwoniły się telefony – mówi nam pragnący zachować anonimowość włodawski urzędnik. – W ten sposób liderzy PiS zapraszali do lokalu partyjnych kolegów i sympatyków. Dzięki temu obiad się nie zmarnował.
Zarówno burmistrz, jak i starosta są bardzo zadowoleni z organizacji przysięgi w ich mieście. Oczekiwali jednak czegoś więcej, bo chociaż mieli u siebie premiera na wyciągnięcie ręki, to nie dane było im, gospodarzom, z nim porozmawiać.
– Liczyłem choćby na krótkie spotkanie – nie ukrywa Romańczuk. – Gotowy byłem przedstawić premierowi nasze starania o budowę przejścia granicznego w powiecie. Chciałem również zwrócić mu uwagę na szalejące na naszym terenie aż 16-procentowe bezrobocie. Miałem też nadzieję, że to spotkanie mogłoby się również przełożyć na bardziej konstruktywną rozmowę już w Warszawie.
– Podobnie jak starosta również byłem gotów poruszyć temat budowy przejścia granicznego oraz występującego u nas bezrobocia – mówi Wiesław Muszyński (SLD), burmistrz Włodawy. – Miałem nadzieję, że premier, były minister rozwoju spowoduje, że nasze miasto będzie brane pod uwagę w ramach lokowania strategicznych inwestycji. Tym bardziej, że lada dzień w mieście powstanie Włodawska Podstrefa Ekonomiczna.
Burmistrz i starosta zaproszenie na przysięgę i obiad otrzymali od dowódcy 2 Lubelskiej Brygady OT, kiedy jeszcze nie było wiadomo, że wydarzenie swoją obecnością zaszczyci również premier i szef MON. Obu samorządowcom wydawało się, że nie zmieni to ujętego w zaproszeniu porządku uroczystości. Już po przysiędze zostali poinformowani przez dowódcę, że premier bardzo się spieszy. Chce tylko jeszcze zjeść z żołnierzami grochówkę i wracać do Warszawy.
Tymczasem premier znalazł czas, aby zjeść obiad u Paulinów. Ponadto w drodze powrotnej z Włodawy zatrzymał się jeszcze w Sobiborze, gdzie na terenie tamtejszego byłego niemieckiego obozu zagłady złożył kwiaty.
Zapytaliśmy kancelarię premiera, dlaczego Mateusz Morawiecki goszcząc we Włodawie nie spotkał się z gospodarzami miasta i powiatu. Jeszcze nie otrzymaliśmy odpowiedzi.