![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2020/2020-02/c848f5aef22cf9ebd902b3bdcea7caa0_org_830.jpg)
Przez trzy dni uczestniczyli w Międzynarodowych Zimowych Mistrzostwach w Ratownictwie Medycznym w Bielsku-Białej a w drodze powrotnej ratowali ludzkie życie. Włodawski zespół Stacji Ratownictwa Medycznego w Chełmie wjechał wprost na zderzenie na skrzyżowaniu w Andrychowie.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Choć mistrzami nie zostali, bo na 40 ekip startujących zajęli 12 miejsce to niewątpliwie ich postawa i umiejętności zasługują na najwyższe uznanie. Bartek, Łukasz i Mariusz wracali do domu po trzydniowych intensywnych zmaganiach. Marzyli o odpoczynku, zupełnie nie przeczuwając co ich spotka za zakrętem.
– Podjeżdżaliśmy pod górę, z daleka widzieliśmy skrzyżowanie – opowiada Bartosz Mosoń – I zaraz potem dwa uszkodzone auta. Nie było czasu na zastanawianie się. Ruszyliśmy na pomoc.
Ratownicy podróżowali co prawda karetką, ale pojazd nie był przygotowany do pracy, ubrania i bagaże wypełniały przestrzeń. Wewnątrz był tylko niezbędny sprzęt.
– Włączyliśmy sygnały i przystąpilismy do akcji ratunkowej. Najbardziej poszkodowany był pasażer busa, stwierdziliśmy urazy kręgosłupa i brzucha.
Do czasu przyjazdu karetek i straży pożarnej, włodawianie zabezpieczyli drugiego poszkodowanego, który skarżył się na bóle głowy. – W pogotowiu pracuję od 8 lat ale jeszcze nigdy nie znalazłem się w takiej sytuacji – wspomina Mosoń. – W zasadzie nie zrobiliśmy niczego niezwykłego, takie niezbędne minimum, którego należy się spodziewać po każdym w takiej sytuacji.
![e-Wydanie](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/public/dziennikwschodni.pl/e-wydanie-artykul.png)