Skarb Państwa sprzedał prywatnym osobom działkę z XVIII-wiecznym budynkiem, w którym prawdopodobnie mieściła się klasztorna kuchnia jeszcze w latach dziewięćdziesiątych. Chociaż nowi właściciele porządnie ogrodzili nieruchomość, to sam remont od lat stoi w miejscu.
Zabytkowa kuchnia została sprzedana zanim Paulini odzyskali swój włodawski klasztor. Wcześniej mieściły się w nim urzędy administracji państwowej i samorządowej. Zakonnicy z całą pieczołowitością przywrócili budynkowi pierwotny wygląd. Tym bardziej kontrastuje z nim ich dawna kuchnia.
– Wielokrotnie kontrolowaliśmy tę budowę – mówi Krzysztof Wojtal, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. – Za sprawą błędu w sztuce budowlanej uszkodzeniu uległa tam ściana ganku. Sama skarpa z widokiem na Białoruś, na której stoi budynek jest jednak stabilna i obiekt sam z siebie się nie zawali. Na szczęście jest zadaszony i pomijając względy estetyczne w obecnym stanie może przetrwać jeszcze długi czas.
Wojtal zastrzega się, że dopóki w rachubę nie wchodzi zagrożenie katastrofą budowlaną niewiele może zrobić. Większe możliwości ma natomiast konserwator zabytków.
– Z naszych ustaleń wynika, że kiedy wydawano pozwolenie na remont zabytkowej kuchni było czterech właściciel – mówi Paweł Wira, p.o. kierownika chełmskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie. – Problem w tym, że dwóch zmarło. Nieuregulowane sprawy spadkowe są teraz barierą w wydaniu aktualnego pozwolenia na budowę.
Wira zamierza skontrolować plac budowy 2 lutego. Ma zapewnienie ze strony pozostałych inwestorów, że tego dnia się stawią, aby wspólnie wypracować dalszy tok postępowania.
– Stawka jest przede wszystkim powstrzymanie destrukcji budynku – dodaje Wira. – Prawdopodobnie w wyniku kontroli wydam decyzję w sprawie nie tyle wznowienia remontu, co zabezpieczenia obiektu do czasu uporządkowania spraw własnościowych.