„Zostaliśmy zmarginalizowani, pozbawieni logo i ubezwłasnowolnieni. Śmiem twierdzić, że zostaliśmy oszukani” – stwierdza Marian Kowalski, niedawny kandydat Ruchu Narodowego na prezydenta RP (zdobył 0.52 proc. głosów, co było trzecim wynikiem od końca) i rezygnuje z członkostwa w partii. Decyzja ma związek ze współpracą narodowców z Pawłem Kukizem.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
– To naturalna konsekwencja podporządkowania Ruchu Narodowego Pawłowi Kukizowi. Wszystkie dotychczasowe kampanie wyborcze miały służyć wypromowaniu naszego ugrupowania, żeby w wyborach parlamentarnych wystartowało pod własnym sztandarem, ewentualnie w koalicji, która pozwoliłaby nieść ten sztandar. A w ten sposób cały kilkuletni wysiłek został zmarnowany – mówi Kowalski.
Kowalski, który startuje praktycznie w każdych wyborach (w ubiegłorocznej rywalizacji o fotel prezydenta Lublina uzyskał 3,05 proc. poparcia, w wyborach do sejmiku województwa 2366 głosów, a ostatnich wyborach do europarlamentu 5706 głosów), na start do Sejmu z list Ruchu Kukiza się nie zdecydował. Mimo, że otrzymał propozycję „biorącej” pozycji na lubelskiej liście.
– To nie był wyraz niezadowolenia z zaproponowanego mi miejsca, ale dezaprobata wobec tego, jak potraktowano wielu innych działaczy Ruchu Narodowego i całej atmosfery wokół ugrupowania Kukiza. Wbrew temu co mówił, na jego listach nie ma antysystemowców – tłumaczy.
Pytany o swoją dalszą przyszłość polityczną Marian Kowalski odpowiada, że na razie nie ma żadnych planów. – Obecnie nie mam nic do roboty w polityce. Na pewno pójdę na wybory, ale jeszcze nie wiem, na kogo zagłosuję – podsumowuje.