Zmiany w działaniu komunikacji miejskiej w Lublinie zaproponowali w piątek działacze komitetu wyborczego „Kukiz, Wolność, Lubelscy Patrioci i Ruchy Miejskie”. Krytykowali też władze MPK.
– Postulujemy o to, żeby komunikacja miejska była prywatna w jak największej mierze, aby dopuścić wolną konkurencję do przewozów miejskich, aby prywatni przewoźnicy mogli korzystać ze wszystkich przystanków miejskich, co spowoduje przede wszystkim niższe ceny biletów – mówi Bartłomiej Pejo, szef lubelskiego regionu Partii Wolność. – Komunikacja będzie sprawniejsza, pasażerowie będą się poruszali szybciej po Lublinie i na pewno bardziej komfortowo ze względu na to, że te kontrakty, które prywatni przewoźnicy będą mogli podpisać z miastem, będą długoterminowe. A więc będą pewni tego, że przez najbliższe pięć, siedem lat będą mogli korzystać z przystanków, a więc kupią nowoczesny tabor, który w tej chwili niekoniecznie jest obecny na naszych drogach.
Działacze krytykowali także stan finansów Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. – Uważamy, że stan finansowy tej spółki pozostawia wiele do życzenia. Uważamy, że w spółce zarządzanej przez prezesa Tomasza Fularę, człowieka związanego z PO, należy zrobić porządki – mówi Tomasz Deptuła, lider listy z Czechowa. – Sytuacja finansowa miejskiej spółki MPK jest co najmniej zastanawiająca. Prezes tej spółki, jego uposażenie roczne, kosztuje około 250 tys. Zarządzane przez niego przedsiębiorstwo w samym tylko roku 2017 wykonało pół miliona strat, natomiast skumulowana strata z poprzednich lat wynosi około 28 mln.