Wśród osób podróżujących autobusem, który uległ wypadkowi na Węgrzech są też mieszkańcy Lublina. Jeszcze w poniedziałek mają wrócić do domu. - Obydwoje jesteśmy potłuczeni. Mąż ma pęknięte żebra – mówią.
Do wypadku doszło w nocy z soboty na niedzielę po godz. 6 rano w okolicy miejscowości Kiskunfélegyháza na południu Węgier. Autokar wiozący polskich turystów z Bułgarii do kraju zjechał z autostrady i stoczył się do rowu, gdzie pojazd przewrócił się na bok.
Jechało nim 46 osób, wliczając dwóch kierowców. Jeden z pasażerów zginął, a 24 osoby zostały zabrane do szpitala.
Pasażerowie to głównie mieszkańcy Bielska-Białej, Tychów i Żywca.
Jest też małżeństwo z Lublina.
- Obydwoje jesteśmy potłuczeni. Mąż ma pęknięte żebra. Mamy problemy z poruszaniem się, ale organizator wycieczki zapewnił już nam powrót. Podstawiony autokar jest już na miejscu. Nas po pobycie w szpitalu zabrano do hotelu. Dzisiaj jest taki plan, żeby po śniadaniu około godziny 9.00 przenieść się do autokaru. Po drodze będziemy zbierać ludzi, którzy są jeszcze w szpitalach – mówi z rozmowie z Radiem Lublin pasażerka autokaru Ewa Ryszczyk.
Polski MSZ informuje, że osiem osób będzie mogło wrócić do Polski już w poniedziałek.