Sąd Rejonowy w Białej Podlaskiej umorzył warunkowo sprawę Artura K., lekarza weterynarii, który miał proponować rolnikowi z gminy Podedwórze podmianę próbki krwi od świni, w rejonie zagrożonym ASF.
Prokuratura oskarżyła go o niedopełnienie obowiązków służbowych i działanie na szkodę interesu publicznego. W piątek sędzia Marta Załęska uznała weterynarza za winnego, ale warunkowo umorzyła sprawę na 2 lata. Zobowiązała też oskarżonego do wpłaty 1 tys. zł. na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej i pokrycia kosztów procesowych w wysokości 200 zł.
Lekarz pomylił rozmówców
– Nie będę tego komentować. Jestem już zmęczony tą sprawą – przyznał nam w piątek weterynarz. Chodzi o zdarzenie z września 2018 roku. Wówczas Artur K. chciał porozmawiać z hodowcą, u którego miał przeprowadzić kontrolę w miejscowości Piechy. Powinien tam wykonać badania na obecność afrykańskiego pomoru świń (ASF). Wybrał numer, chcąc porozmawiać z rolnikiem. – Mamy uwalnianie gminy w tej chwili z tej zapowietrzonej strefy i mam u pana krew pobrać. Podłożyć od kogoś, czy będziemy się szarpać? – zapytał rozmówcę Artur K. Szybko okazało się, że lekarz pomylił rozmówców. Rolnik nosi bowiem to samo nazwisko, co dziennikarz lokalnej „Wspólnoty Parczewskiej”. – No wezmę od kogoś i podam jako próbkę od pańskiej świni. Czy przyjeżdżać i pobierać krew – miał dopytywać Artur K.
Sędzia: "Postawa przepełniona krytycyzmem"
Zawiadomienie w tej sprawie trafiło do Prokuratury Rejonowej w Parczewie, która postawiła lekarzowi zarzut niedopełnienia swoich obowiązków poprzez złożenie propozycji zaniechania pobrań krwi, w kierunku badań na obecność ASF. Artur K. zaproponował podmianę na próbki z innego gospodarstwa.
Przede wszystkim, sędzia w uzasadnieniu podkreśliła, że lekarz działał jako funkcjonariusz publiczny z mocy ustawy o inspekcji weterynaryjnej. – Swoim zachowaniem oskarżony zmierzał bezpośrednio do naruszenia obowiązującego go nakazu służbowego– stwierdziła sędzia Załęska i nazwała motyw działania Artura K. jako "nieudolne zaniechanie obowiązków". – Sąd uznał że stwierdzenie winy oskarżonego nie było tożsame z wydaniem wyroku skazującego – zaznaczyła sędzia. Wpływ na to miały okoliczności. – Postawa oskarżonego przepełniona była krytycyzmem, co można było dostrzec podczas rozprawy.
Poza tym, sąd wziął też po uwagę wcześniejszą niekaralność weterynarza. – Sąd dostrzega że działania oskarżonego mogły być rezultatem naturalnej zawodowej empatii w stosunku do zwierzęcia – dodała w uzasadnieniu Załęska. Rzeczywiście, na jednej z poprzednich rozpraw, weterynarz tłumaczył, że chciał zaoszczędzić świni stresu.
– Bo krew pobierana jest ok. 20–centymetrową igłą z okolic serca. Za każdym razem jest to niebezpieczne. A w tym gospodarstwie była tylko ta jedna świnia, która była kłuta wcześniej ok. 4 razy – tłumaczył w październiku ubiegłego roku Artur K. – Od tej świni tego samego dnia rano pobierana była krew, a propozycja dotyczyła następnego pobierania. Nie było żadnych złych intencji w tej propozycji – stwierdził wówczas weterynarz.
Postępowanie dyscyplinarne
Sąd uznał że pomimo braku wyroku skazującego, weterynarz będzie przestrzegał w przyszłości porządku prawnego i nie popełni żadnego przestępstwa. – Oskarżony jest świadomy swojego zawinienia, co wynika wprost z treści jego wyjaśnień – dodała na koniec sędzia Załęska.
Przypomnijmy że po tym zajściu, powiatowy lekarz weterynarii w Parczewie rozwiązał umowę z Arturem K. i zgłosił sprawę do Izby Lekarsko –Weterynaryjnej. A ta z kolei toczyła postępowanie dyscyplinarne wobec Artura K., które zakończyło się 3–miesięcznym zawieszeniem go w wykonywaniu zawodu. Obecnie, weterynarz wrócił już do pracy, świadczy usługi w swoim prywatnym gabinecie.