Groźniejszy niż zwykle jest tego lata barszcz Sosnowskiego – ostrzega Urząd Miasta, który znowu prowadzi akcję zwalczania niebezpiecznej rośliny. Każdy, kto ją zauważy, powinien powiadomić o tym Straż Miejską.
Nie trzeba nawet dotykać barszczu Sosnowskiego, żeby się nim poparzyć. Wystarczy obok niego przejść. Wytwarzane przez roślinę substancje unoszą się w powietrzu. Osiadając na skórze powodują trudno gojące się oparzenia, a znacznie groźniejszy jest kontakt tych substancji z drogami oddechowymi. W skrajnych przypadkach może się skończyć zgonem.
Im większy jest upał, tym dotkliwsze mogą być oparzenia wywołane przez inwazyjną roślinę.
– Ze względu na wysokie temperatury i nasłonecznienie, barszcz może być jeszcze bardziej groźny niż do tej pory – ostrzega Hanna Pawlikowska, która w Urzędzie Miasta nadzoruje akcję zwalczania barszczu Sosnowskiego oraz równie groźnego barszczu kaukaskiego.
Każdy, kto zauważy niebezpieczną roślinę na publicznym terenie, powinien powiadomić o tym Straż Miejską.
– Tego lata mieliśmy pięć takich zgłoszeń, w tym trzy zasadne: dwa z ul. Sachsów i jedno z Wądolnej – mówi Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej. – Po stwierdzeniu barszczu wygradzamy teren, umieszczamy informację o niebezpieczeństwie i zgłaszamy to Urzędowi Miasta.
Co dzieje się dalej? Roślina jest ścinana i palona. Ale to nie wystarcza, bo barszcz odrasta z rozbudowanych korzeni, które mogą sięgać dwa metry w głąb ziemi. Dlatego miejsce po wyciętym barszczu jest dodatkowo zakraplane herbicydem. Prace opłaca budżet Lublina, ale tylko w przypadku terenów miejskich. Na innych musi zadziałać sam właściciel nieruchomości.
– W przypadku barszczu rosnącego na terenie spółdzielni mieszkaniowych należy zwrócić się do właściwej administracji – podkreśla Monika Głazik z biura prasowego Ratusza. – Gdy barszcz znajduje się na nieruchomości prywatnej, jego usunięcie należy do właściciela terenu. Należy przede wszystkim podjąć wszelkie możliwe działania, aby roślina nie wydała nasion.
Jeżeli barszcz zdąży się rozsiać, to następnego lata w danej okolicy będzie go więcej. – Dzięki systematycznej pracy w latach ubiegłych, w znacznym stopniu ograniczyliśmy populację barszczu Sosnowskiego na terenach miejskich – zaznacza Pawlikowska. – Potwierdza to brak zgłoszeń i interwencji na takich ulicach jak Jakubowicka, Janowska czy Północna.
Nie wszystkie zgłoszenia faktycznie dotyczą barszczu. – Na ul. Skrzypcowej okazało się, że rośnie oset i koper – mówi rzecznik Straży Miejskiej, bo groźna roślina bywa mylona z innymi, np. ze wspomnianym już koprem, ale też arcydzięglem i pasternakiem.
Charakterystyczna dla barszczu jest gruba, silnie bruzdowana łodyga, pokryta fioletowymi plamkami. W razie wątpliwości najlepiej wezwać Straż Miejską. – Przyjedziemy, sprawdzimy – deklaruje Gogola.
Numer telefonu do strażników to 986. Natomiast pod numerem 81 466 31 00 można uzyskać od urzędników informacje o tym, jak bezpiecznie i skutecznie pozbyć się barszczu.