Z naszego krajobrazu zniknie sosna zwyczajna, świerk pospolity, modrzew europejski i brzoza brodawkowata. Drzewa te zajmują obecnie 75 proc. polskich lasów. Wraz z nimi znikną setki gatunków roślin, grzybów i zwierząt. – Ta rewolucja wydarzy się za życia obecnych 40-latków – nie mają wątpliwości naukowcy PAN
Jednym z najważniejszych zagadnień podejmowanych współcześnie przez naukowców jest globalny kryzys klimatyczny. Jego konsekwencjami są m.in. coraz częściej obserwowane ekstremalne zjawiska pogodowe, nienotowane w historii wysokie lokalne temperatury, niszczycielskie wiatry, długie okresy suszy, pustynnienie czy stepowienie dużych obszarów oraz towarzysząca im olbrzymia redukcja bioróżnorodności.
To wszystko prowadzić będzie do zachwiania bezpieczeństwa produkcji żywności, ograniczenia zasobów wody pitnej i – w konsekwencji – stworzenia warunków, w których wielkie grupy ludzi będą zmuszone do migracji w poszukiwaniu wody, żywności i bezpieczeństwa.
Ostrzegali już w 1990 roku
Naukowcy od co najmniej trzech dziesięcioleci opracowują scenariusze przedstawiające kierunki zmian klimatu. Pierwszy raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) z 1990 roku wskazywał, że emisja gazów cieplarnianych związanych z działalnością człowieka doprowadzi do wzrostu temperatury powierzchni globu o ok. 0,3 °C co 10 lat w XXI wieku. Wyniki tego raportu były szokiem i zostały poddane ostrej krytyce.
Jednak dzisiaj, po 30 latach od jego powstania, trudno zarzucić mu oderwanie od rzeczywistości. Późniejsze opracowania i raporty IPCC, a także liczne publikacje w najpoważniejszych czasopismach naukowych, wskazują, że tempo wzrostu globalnej temperatury może być znacząco wyższe niż wcześniej przewidywano. Jest obecnie powszechnie przyjęte wśród naukowców, że najważniejszą pierwotną przyczyną obecnego kryzysu klimatycznego jest działalność człowieka. Stężenie CO2 w atmosferze systematycznie rośnie.
Czy drzewa mogą nas uratować
Jakie działania można podjąć, by spowolnić tempo wzrostu stężenia CO2 w atmosferze? Najefektywniejszym rozwiązaniem byłoby zmniejszenie emisji CO2 do atmosfery, głównie poprzez istotne ograniczenie spalania paliw kopalnych, przy jednoczesnym wzroście pochłaniania CO2 z atmosfery. Ogromną rolę w tym ostatnim procesie mogą odegrać drzewa. Technologie przemysłowe wychwytywania i magazynowania węgla (CCS) są jeszcze w powijakach.
Spośród ekosystemów lądowych, ekosystemy leśne są największymi magazynami węgla. Pochłaniają one znaczne ilości atmosferycznego CO2 w procesie fotosyntezy. Część zasymilowanego węgla jest przechowywana w biomasie roślin (nadziemnej i podziemnej), w martwym drewnie, ściółce, a także w glebie.
Powierzchnia lasów w Polsce wzrosła znacząco od czasów drugiej wojny światowej (21 proc. w 1945 r.). W 2017 r. zajmowała ona już obszar 9,23 mln ha, co odpowiada lesistości prawie 30 proc. Wzrasta także średnia zasobność drzewostanów, a przeciętny wiek drzewostanów jest równy 59 lat.
Potencjał drzew i lasów w wychwytywaniu CO2 z atmosfery jest duży i może istotnie wesprzeć działania zmierzające do łagodzenia kryzysu klimatycznego. Jednak nasuwa się pytanie, czy odnowienie lasu oraz zalesienia realizowane w Polsce w takim wymiarze jak dotychczas, przyczynią się znacząco do zmniejszenia stężenia CO2 w atmosferze.
Jakie drzewa sadzić
Według badaczy z Instytutu Dendrologii PAN najistotniejszymi czynnikami, które będą wpływały na występowanie danego gatunku w konkretnym miejscu w perspektywie kilkudziesięciu lat są: amplituda temperatur w ciągu roku, średnia temperatura najcieplejszego kwartału, maksymalna temperatura najcieplejszego miesiąca i ilość opadów atmosferycznych w najcieplejszym kwartale.
Deficyt wody w sezonie wegetacyjnym jest kluczowym czynnikiem odpowiedzialnym za ustępowanie gatunków drzew. Już dziś warto zadać sobie pytanie, jakie gatunki roślin, zwierząt i grzybów znikną wraz nimi.
Jedną z prawdopodobnych konsekwencji obecnego kryzysu klimatycznego będzie zmiana zasięgów geograficznych pewnych gatunków drzew. Rozważane są różne scenariusze tych zmian: optymistyczny, umiarkowany i pesymistyczny.
Skazane na wymarcie
Są gatunki drzew, które je przeżyją: jodła pospolita, buk zwyczajny, jesion wyniosły, dąb szypułkowy i dąb bezszypułkowy.
Są też gatunki, które na obszarze Polski stracą większość swoich stanowisk: sosna zwyczajna, świerk pospolity, modrzew europejski oraz brzoza brodawkowata.
To szokujące dane, gdy weźmie się pod uwagę to, że sosna stanowi 58 proc., brzoza 7,5 proc., a świerk 6,4 proc. powierzchni lasów w Polsce. Niedługo, a więc w perspektywie kilkunastu czy kilkudziesięciu lat, mogą z naszych lasów i zarośli zniknąć gatunki drzew, które dzisiaj stanowią główny składnik drzewostanów na blisko 75 proc. ich powierzchni. Za tym nastąpi zagłada setek gatunków grzybów oraz zwierząt. Istotnie zmieni się nasza przyroda. To zatrważający, ale wysoce prawdopodobny scenariusz.
Leśnicy już przebudowują lasy w Polsce. W miejsce drzewostanów sosnowych czy świerkowych rosnących na żyznych siedliskach wprowadzają np. dęby, buki, lipy i klony – gatunki, dla których te siedliska są optymalne. Także same spontaniczne procesy naturalne powodują, że następuje przebudowa ekosystemów leśnych – w drzewostanach sosnowych czy świerkowych bardzo często obserwujemy pojawienie się licznych innych gatunków drzew, dla których to środowisko jest dogodne.
Po co drzewa na miedzach
Zmiana klimatu i jej skutki szczególnie dotkną tereny rolnicze. Są one silnie uproszczone zarówno pod względem struktury środowiska jak i bioróżnorodności. Dlatego ich odporność na różne czynniki stresowe (anomalie pogodowe, szkodliwe owady) jest niska. Odporność tę mogłyby znacznie zwiększyć odpowiednio gęsto posadzone zadrzewienia śródpolne.
Poza tym, że stanowią one źródło drewna, żywności lub surowców, to pozytywnie wpływają na mikroklimat – zwiększają wilgotność powietrza, obniżają temperaturę powietrza, wiążą dwutlenek węgla, oczyszczają powietrze, wodę oraz glebę.
Wśród licznych gatunków zwierząt żyjących w zadrzewieniach, część uczestniczy w zapylaniu roślin (owady zapylające), a także ogranicza rozprzestrzenianie się szkodników.
Nie czekajmy, aż będzie za późno!
Unikać należy błędów przeszłości, m.in. sadzenia dużych połaci monokultur i stosowania tradycyjnych metod odnawiania naruszających strukturę gleby. Trzeba też opracować metody gospodarki leśnej, które pozwolą zachować zasoby węgla w glebie. W decyzjach dotyczących nasadzeń powinno się też w większym stopniu uwzględniać przewidywane zmiany klimatu i związane z nimi zmiany zasięgów geograficznych poszczególnych gatunków drzew.
Konieczne jest także stworzenie ram prawnych i finansowych dla poprawy sytuacji zadrzewień na terenach rolniczych. Powodzenie programu sadzenia dodatkowych 500 milionów drzew, które osiągną dojrzałość, będzie zależało od komunikacji pomiędzy naukowcami, przyrodnikami (w tym leśnikami) oraz politykami, a także od odporności na presję przemysłu drzewnego i tradycyjne spojrzenie na gospodarkę leśną.
Źródło: naukadlaprzyrody.pl
prof. Jerzy Duszyński, prezes PAN;
prof. Andrzej Grzywacz, członek rzeczywisty PAN;
prof. Andrzej M. Jagodziński, dyrektor Instytutu Dendrologii PAN;
dr Paweł Kojs, dyrektor Ogrodu Botanicznego PAN w Powsinie;
dr hab. Krzysztof Kujawa, wicedyrektor Instytutu Środowiska Rolniczego i Leśnego PAN;
prof. Romuald Zabielski, wiceprezes PAN.