Polskie miody od lat uznawane są za najlepsze na Starym Kontynencie, dlatego nasi pszczelarze nie boją się konkurencji na rynku Unii Europejskiej. Na Zamojszczyźnie wiele pasiek już dawno przystosowano do standardów unijnych.
Jednym z nich jest Krzysztof Ferenc, właściciel Gospodarstwa Pasiecznego "Knieja” w Zwierzyńcu. - Wyposażyłem swoją pasiekę w nowoczesny sprzęt - mówi. - Kończę budowę drugiej pracowni, dostosowanej do tzw. standardów unijnych. Uważam, że dla większych pasiek wymogi UE nie będą uciążliwe.
Unia Europejska to największy konsument produktów pszczelich na świecie. Aż 70 proc. miodu spożywanego w krajach piętnastki pochodzi z importu. - W tym roku skupiliśmy od roztoczańskich pszczelarzy 279 ton miodu - mówi Adam Wiśniewski.
Cena konfekcjonowanego produktu nie zmienia się od paru lat - od 7 do 14 zł za kilogram w obrocie hurtowym. - Najlepszy, spadziowy, biorą głównie Niemcy. Cenią sobie złoty przysmak z ekologicznie czystego regionu Roztocza. Poza tym pół kilograma niemieckiego miodu kosztuje aż 6 euro. Ten rynek jest więc szansą dla pszczelarzy z całego woj. lubelskiego - podkreśla A. Wiśniewski.
Polskie miody uznawane są za najlepsze w Europie. Odkąd UE zakazała importu miodu z Chin, wykorzystują to nieuczciwe firmy, które sprowadzają do Polski ze wschodu tani, często kiepskiej jakości miód. Jak bronić się przed nieuczciwą konkurencją? - Kupować miód u sprawdzonych dostawców, z etykietą np. Polskiego Związku Pszczelarstwa - radzi Wiśniewski.
Przydałaby się większa promocja miodu, jako podstawowego składnika zdrowej diety. Poza tym szansą na poprawę rentowności polskich pasiek może być większe zaangażowanie państwa w ochronę tego rynku - podkreśla Tadeusz Sabat, dyrektor Polskiego Związku Pszczelarstwa.