Zwolnienie z Delii związkowców było bezzasadne – uznał przedwczoraj zamojski Sąd Pracy. Do firmy wróci Andrzej Magdziak, szef zakładowej „Solidarności”. Dwoje związkowców już pracuje. Wyrok nie jest prawomocny. – Mam satysfakcję – mówi Andrzej Magdziak. – Wyrok ma klauzulę natychmiastowej wykonalności. Będę wspierać załogę.
Magdziak został zwolniony pod koniec listopada ub. roku. Ten sam los spotkał czterech członków komisji zakładowej związku. Dlaczego? – Zarząd chciał pozbawić załogę reprezentacji, aby czuć się bezkarnie – tłumaczy Magdziak.
Zaczęło się w październiku ub. roku. Wtedy Urząd Skarbowy w Zamościu ściągnął z kont Delii spółki z o.o., na której zlecenie pracują szwaczki Delii SA, ponad 700 tys. zł. To tylko część z ponad 2 mln zł, które firma była winna fiskusowi za podatek dochodowy i VAT. Michał Buksiński, prezes spółki z o.o. zapowiedział, że nie wypłaci ludziom poborów. Związkowcy byli tym oburzeni. Dlatego szefowie uznali, że trzeba się ich pozbyć. Przedstawiono im „listę win”. Mieli ponieść konsekwencje m.in. samowolnego zebrania, niestosowania się do poleceń pracodawców oraz „agitacji politycznych” w godzinach pracy.
Umowy ze związkowcami zostały rozwiązane. Na nic zdały się protesty i pikiety w ich obronie. Prezesi byli nieugięci. Sytuację zmieniła dopiero decyzja sądu, który uznał te zwolnienia za bezzasadne.
Okazuje się, że nie wszyscy zwolnieni chcą jednak wrócić do Delii. Jedna z pracownic stara się np. o odszkodowanie (dziś odbędzie się w tej sprawie rozprawa w sądzie). Co na to wszystko prezes? Nie wiadomo. – Nie ma w firmie pana prezesa i nikogo z zarządu – usłyszeliśmy wczoraj w sekretariacie firmy. – Nikt inny nie jest upoważniony do udzielania informacji. (bn)