Magistrat jeszcze w kwietniu próbował usunąć tablice informacyjne miejscowego Komitetu Rejonowego Obywatelskiego Ziemi Biłgorajskiej.
- Te tablice wyglądają, jak portki pijanego człowieka - grzmiał na ostatniej sesji radny Czesław Sokal z SLD. - Trzeba wreszcie coś z nimi zrobić! Bo krew mnie zalewa, gdy mnie wyborcy o tę sprawę pytają. Są tam przecież jakieś antypaństwowe napisy. Jedni się z tego śmieją, ale inni mają dosyć.
Członkowie RKOZB (jest ich ok. 80) spotykają się w budynku przy ul. Kościuszki w Biłgoraju od 1992 r. nawet po kilka razy w miesiącu.
Nie płacili za swój lokal ani grosza. Nie musieli tego robić, bo mieli na to "zezwolenie” od burmistrza Stefana Oleszczaka. Jednak nowy burmistrz, Janusz Rosłan, zaczął domagać się od RKOZB opłat za wynajem. Wnioskował także o usunięcie kilku tablic informacyjnych komitetu, które ustawiono przy ul. Kościuszki.
Dlaczego? Rosłan wielokrotnie podkreślał, że komitet i jego szef Marian Jagusiewicz prowadzą działalność polityczną, a nie społeczną. RKOZB zajmował się m.in. tropieniem tajnych współpracownikow SB. Ostatnio członkowie komitetu domagali się także uznania posła Palikota za persona non grata w mieście (w związku z jego negatywnymi wypowiedziami o ojcu Tadeuszu Rydzyku).
- Wymówienie siedziby komitetowi nie ma żadnego politycznego podłoża - zapewniał nas jeszcze w kwietniu Janusz Rosłan. - Chcemy jedynie ten budynek wyremontować, bo jesteśmy jego właścicielami. RKOZB się na to nie zgadza. Sprawa ciągnie się od 2 lat! Musieliśmy ją skierować do sądu. On rozstrzygnie, kto ma rację.
Na razie RKOZB nadal działa w budynku przy Kościuszki. Stoją tam też tablice informacyjne organizacji. Można na nich przeczytać m.in., że "Polska sprzedana”, "Komuna wróciła, znów nas prześladuje” oraz, że członkowie RKOZB domagają się referendum w sprawie traktatu UE.
- Oburzenie radnego jest bezpodstawne - tłumaczy Marian Jagusiewicz, szef RKOZB. - Nie ma na tablicach napisów wulgarnych czy obraźliwych. Jest za to prawda. Dlaczego ona kogoś drażni? Nie wiem.
Na temat tablic komitetu wypowiedział się też na ostatniej sesji Ryszard Korniak, wiceburmistrz Biłgoraja. - Sprawa jest nadal rozpatrywana przez Sąd Rejonowy w Biłgoraju - tłumaczył. - Dopóki wyrok nie zapadnie, miasto nic nie może zrobić. (ak)