Pod zaświadczeniem o chorobie podpisała się nie ta osoba, którą przewidział regulamin. I to wystarczyło, by rodzice 13-letniego chłopca nie mogli kupić mu telefonu. – Odprawiono nas z kwitkiem, a przecież musimy być z synem w stałym kontakcie – poskarżyli się w naszej redakcji.
– Do tej pory mieliśmy z synem stały kontakt, gdyż uczęszczał do Szkoły Podstawowej w Krasnem, gdzie mieszkamy – tłumaczy Anna Belina. – Gdy tylko źle się poczuł, byliśmy natychmiast powiadamiani. Szkoła jest kilkanaście metrów od naszego domu.
W tym roku szkolnym chłopiec będzie uczęszczał do gimnazjum. Musi dojeżdżać do Starego Zamościa. Rodzice postanowili kupić dla niego telefon komórkowy, by w każdym momencie móc sprawdzić, czy z synem wszystko w porządku. Okazuje się, że nie jest to takie proste.
– Wybraliśmy Plus GSM, gdyż tylko tam mają zniżkę dla osób niepełnosprawnych. Wydawało się, że wszystko będzie w porządku. Właściwie już podpisaliśmy umowę i wtedy się zaczęło – relacjonuje zdenerwowana matka. – Na początku kazano dostarczyć mi orzeczenie o niepełnosprawności syna. Później zaświadczenia z poradni psychologiczno-pedagogicznej. W sumie zanieśliśmy im aż cztery zaświadczenia, aby ostatecznie dowiedzieć się, że na ich podstawie mój syn telefonu nie otrzyma.
Powód? – Dokumenty nie były kompletne. W tym przypadku należało dostarczyć zaświadczenie specjalistyczne od logopedy – stwierdza Piotr Mańkowski, kierownik sklepu firmowego Plus GSM w Zamościu. – To nie my ustalamy warunki regulaminu i nie my decydujemy, kto zniżkę otrzyma, a kto nie.
Chłopiec uczęszcza do Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 2 w Zamościu. Uczestniczy w logopedycznych zajęciach terapeutycznych od trzech lat.
– Pomimo intensywnych ćwiczeń nie udaje się osiągnąć znacznej poprawy mowy u chłopca – mówi Ewa Lal, dyrektor poradni. – Nasz logopeda, który zajmuje się chłopcem, na prośbę rodziców wydał zaświadczenie dla operatora. Tyle, że podbite jest pieczątką dyrektora, bo takie są u nas przepisy. Jeśli to coś zmieni, możemy na tym samym zaświadczeniu umieścić także pieczątkę logopedy.
– A może po prostu powinnam przywieźć syna do sklepu z telefonami i może wówczas uwierzono by nam, że dziecko jest chore i telefon jest mu rzeczywiście potrzebny – zastanawia się matka.