Oburzenia nie kryją świadkowie rzezi na Wołyniu i żołnierze Armii Krajowej, którzy pamiętają wyczyny ryzunów. - To byli mordercy a nie bohaterowie - mówią jednym głosem.
Wszystko przez dekret, który wydał prezydent Ukrainy w 64 rocznicę powstania Ukraińskiej Powstańczej Armii. Wiktor Juszczenko chce, aby ukraińska Rada Najwyższa jak najszybciej zajęła się opracowaniem ustawy o specjalnym statusie dla kombatantów OUN-UPA. - To następna zbrodnia na narodzie polskim, tym razem psychiczna - kwituje przewodnicząca.
Upowcy zabili w 1943 r. jej rodziców i brata. Na Wołyniu ginęły w męczarniach całe rodziny. Ukraińscy bandyci wydłubywali ofiarom oczy, kłuli widłami, przerzynali piłami, wrzucali do studni. Mordowali kilkudniowe dzieci, nie przepuścili ciężarnym kobietom, kalekom, starcom. - Jak można wziąć tamto ludobójstwo na ludności polskiej za ruch wyzwoleńczy? - dopytuje się kpt. Antoni Danilewicz, ps. "Lew”, członek Zarządu Okręgu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Zamościu. - To się po prostu w głowie nie mieści.
Można przypuszczać, że podobne zdanie na ten temat mają wszyscy żołnierze AK, których żyje jeszcze na Zamojszczyźnie około tysiąca. Podkreślają, że prezydent Ukrainy wydał dekret zaledwie trzy lata po obchodzonej z pompą w Polsce i na Ukrainie 60 rocznicy tragedii Polaków wymordowanych przez UPA na Wołyniu.
Wołyniacy mają żal także do naszych władz. - Ministerstwo Spraw Zagranicznych powinno zareagować na doniesienia z Ukrainy - uważa Janina Kalinowska. - Poza tym najwyższa pora uznać UPA za organizację zbrodniczą.