Samorząd twierdzi, że wobec kupców nie ma żadnych zobowiązań, bo umowy z nimi wygasają 15 lutego.
O sprawie pisaliśmy wielokrotnie. Handlowcom został już niespełna tydzień na wyniesienie się z Hali Targowej. Nie godzą się na to. Kilkudziesięciu kupców dwukrotnie przybyło na sesję Rady Miejskiej, by wylać swoje żale. Podczas pierwszych obrad włodarze Zamościa i radni zbyli ich grobowym milczeniem. Podczas ostatniej sesji było już trochę inaczej.
- Miasto powinno wskazać miejsce pod lokalizację nowej hali - stwierdził Jerzy Nizioł, radny i szef Spółdzielni Mieszkaniowej im. W Łukasińskiego. - Tę sprawę trzeba rozwiązać.
Kupcy zapowiedzieli, że Nadszańca nie opuszczą. Chcą zorganizować demonstrację, blokadę ulic, a nawet okupację Ratusza.
- Domagamy się tego, co się nam należy - tłumaczy Wiesław Łopuszyński. - Wiele razy byliśmy zapewniani przez prezydenta i jego urzędników, że nie stracimy miejsc pracy. Dlaczego teraz mamy iść na bruk?
Sprawa stanęła na ostrzu noża. Mediacji podjął się jednak poseł Zawiślak (PiS).
- Poprosiłem obie strony o przedstawienie ich stanowisk i zgłoszenie propozycji rozwiązania sporu - relacjonuje nam wyniki negocjacji Sławomir Zawiślak. - Spotkanie nie przyniosło wymiernych efektów. W tej sytuacji trudno mi brać odpowiedzialność za dalszy przebieg konfliktu, w tym za działania i ewentualne akcje podejmowane przez kupców.
Konferencję prasową zorganizowały też władze miasta.
- Wszystkie umowy na wynajem powierzchni w Nadszańcu były zawierane na czas określony i wygasają 15 lutego. Poza tym w Nadszańcu nic nie jest własnością kupców - zakomunikowała wiceprezydent Iwonna Stopczyńska. Dlaczego? Bo przez 4 lata byli zwalniani z czynszu dzierżawczego.
- Swoich praw mogą domagać się w sądzie - dorzucił prezydent Marcin Zamoyski. - Ale nawet ich kioski należą... do miasta.
Tymczasem część handlowców właśnie wystawiła je na sprzedaż.
- Umowy dotyczyły dzierżawy powierzchni, nie kiosków - broni się jeden z handlowców. - Kupowaliśmy je bezpośrednio od wykonawców. Tymczasem próbuje się nam teraz wmówić, że są one częścią jakichś... umów adaptacyjnych.
Szukają tylko kruczków prawnych. To oburzające! Ale my się na pewno nie poddamy. Będziemy do skutku walczyć o sprawiedliwość.