Wózek, kaftaniki, śpioszki i ogromne ilości pieluch – po urodzeniu dziecka pieniądze rozchodzą się w okamgnieniu. Dlatego świeżo upieczonych rodziców cieszy zastrzyk gotówki, zafundowany przez parlamentarzystów. Więcej powodów
do radości mają mieszkańcy gmin, które z własnej kasy dokładają do zasiłków należnych najuboższym rodzinom.
Szymon Dziewiczkiewicz jest od kilku dni nowym mieszkańcem Nieledwi. Jego mama nie wie, czy samorząd gminy Trzeszczany cokolwiek dołoży do zasiłku albo do becikowego. – Dochody mamy niewielkie. Przydałoby się jakieś wsparcie, choćby jednorazowe. Przy dziecku są duże wydatki – zapewnia Beata Dziewiczkiewicz.
Po położnictwie zamojskiego Szpitala Wojewódzkiego im. Papieża Jana Pawła II rozeszła się wiadomość, że gmina Komarów Osada z własnych dochodów dokłada do becikowego, a więc każdemu dziecku kolejny tysiąc. – Niestety, to nieprawda – wyjaśnia Stanisław Siek, zastępca wójta. Przyznaje, że są plany, by jakieś pieniądze z gminnej kasy dać najuboższym rodzicom, ale nie wiadomo co z tego wyjdzie. Decyzję mają podjąć pod koniec lutego radni Komarowa.
Mniej więcej w tym samym czasie losy dodatku do zasiłku (nie do becikowego!) mają się ważyć w gminie Łabunie. – Wystąpię z wnioskiem o dodatek do 500 zł – zapowiada Wojciech Turczyn, wójt Łabuń. Gdyby jego propozycja przeszła, ucieszyłaby m.in. Katarzynę Adamczuk z Łabuniek, która urodziła właśnie córkę Wiktorię.
– Każda pomoc się przyda. Szkoda że jest jednorazowa – uważa Wioletta Mazurek z Bzowca, mama kolejnego noworodka. – Stały zasiłek pozwoliłby być dziecku dłużej przy matce – przekonuje Katarzyna Gwozda, mama maleńkiej Zuzanny. – Nikt by się nie obraził, gdyby każda gmina coś dzieciom dorzuciła – dodaje Dorota Bąk z Michalowa. – Niestety. Budżet mamy cienki. Na razie nie ma o tym mowy – ucina Tomasz Pańczyk, wójt gminy Sułów.
– Jednak nie po to się dzieci rodzi, żeby lecieć po kasę – przekonują Dorota i Michał Mąka z Izbicy, których rodzina powiększyła się właśnie o Adasia. I z tym zgadzają się wszyscy rodzice.