Skazany nieprawomocnie za przyjęcie od pacjenta łapówki Zbigniew W. stracił nie tylko stanowisko ordynatora oddziału chirurgicznego. Już nie pracuje w zamojskim szpitalu „papieskim”. Jego honoru próbuje bronić żona.
Były ordynator podnosił przed sądem, że jest niewinny i utrzymuje, że 1 tys. zł przyjął w prywatnym gabinecie nie jako łapówkę, ale zapłatę za wcześniejsze prywatne konsultacje, jakich udzielał pacjentowi. Potwierdza to jego żona. Przypomnijmy, że po tym jak żona zmarłego pacjenta narobiła rabanu, doktorowa oddała jej pieniądze oraz butelkę wódki. Żona b. ordynatora sugeruje, że jej mąż padł ofiarą spisku uknutego przez wdowę oraz jej wysoko postawionego krewniaka z Lublina.
Na początku listopada dyrektor Samodzielnego Publicznego Szpitala Wojewódzkiego im. Papieża Jana Pawła II odwołał Zbigniewa W. ze stanowiska ordynatora (obowiązki ordynatora pełni obecnie dr Krzysztof Korneta – red.). Ale nie tylko. – Po trzydziestu latach pracy mąż został zwolniony z dnia na dzień bez uzasadnienia – mówi żona chirurga.
Dlaczego tak się stało? – Lekarz był zatrudniony na czas określony do 31 października – informuje Jerzy Zarębski, rzecznik prasowy szpitala „papieskiego”. – Dyrekcja postanowiła nie przedłużać z nim umowy.
– To jest podzięka za tyle lat pracy i ponad 3 tys. zabiegów chirurgicznych? Dlaczego w „Biuletynie Informacyjnym” szpitala pisząc o jego jubileuszu 10-lecia całkowicie pominięto osobę mojego męża? – denerwuje się żona Zbigniewa W., która nie ustaje w walce o przywrócenie mężowi dobrego imienia.
Jak się nam udało ustalić, byłego ordynatora poparli ostatnio jego byli pacjenci. Pod listą podpisało się do tej pory ok. 60 osób.