Szacowano, że remont pochłonie 200 tysięcy zł, ale okazało się, że koszty wzrosną aż do pół miliona zł.
Zmiana nie wszystkim przypadła do gustu. - To są tylko koszty szacunkowe! - złościł się na ostatniej sesji Jerzy Nizioł, radny i szef SM im. W. Łukasińskiego. - Skąd te dane? Mieszkańcy tego osiedla na każdym zebraniu domagają się remontu ulicy. Dlaczego mamy go odkładać?
Remont ul. Orzeszkowej został wpisany w plan rozbudowy i modernizacji ulic Zamościa. Dotyczy on kilkudziesięciu miejskich ulic i został rozłożony na lata 2006-2008. W budżecie na ten rok zaplanowano m.in. 200 tys. zł na modernizacje ul. Orzeszkowej. Korzysta z niej codziennie kilka tysięcy osób. Na ostatniej sesji okazało się, że... właśnie zabrakło na to pieniędzy. To wywołało oburzenie Nizioła. Dyskusja trwała prawie godzinę.
- Plan modernizacji uchwaliła rada, ale zmiany wprowadza się kuchennymi drzwiami - oburzał się Nizioł. - To nie w porządku. Składam wniosek o pozostawienie tego remontu w budżecie. Można go rozbić na dwa etapy i resztę pieniędzy wysupłać później. Warto już np. przygotować projekt budowlany tej ulicy.
Marcin Zamoyski, prezydent Zamościa był oburzony tą wypowiedzią. - Nie ma tu żadnych kuchennych drzwi - ripostował. - Według naszych obliczeń, ten remont pochłonie pół miliona zł. Nie mamy takich pieniędzy. To nie znaczy, że inwestycja została z planu usunięta. Musi tylko poczekać.
Radnego Nizioła to nie przekonało. Uparcie forsował swój wniosek. W końcu przewodniczący RM ogłosił przerwę. Gdy się skończyła, Nizioł zmienił stanowisko. Co się stało? - Prezydent Zamoyski zadeklarował, że inwestycja pojawi się w budżecie na 2007 r. - wyjaśnił nam wczoraj prezes-radny. - Dałem się przekonać. To było chyba najlepsze wyjście.
Co na to mieszkańcy osiedla Orzeszkowej? - Na naszym osiedlu nie brakuje ulic w fatalnym stanie - denerwuje się 55-letni pan Marian, mieszkaniec bloku przy ul. Ciepłej. - Są tam wyboje, w których po deszczu zbierają się ogromne kałuże. Najgorzej jest przy Orzeszkowej i Ciepłej. Mieliśmy nadzieję, że to się zmieni. A teraz co? Nic. Nasz prezes nie powinien tak łatwo mięknąć.
Nie wszyscy są jednak zawiedzeni. - Mamy na naszym osiedlu ważniejsze sprawy niż ta ulica - uważa Janina Góra z Orzeszkowej. - Lepiej byłoby zrobić w końcu porządek na bulwarach. Trzeba tam m.in. naprawić wszystkie lampy i wyrównać chodniki. Jeden remont wiele tutaj nie załatwi.