Ostatnia zima ciężko doświadczyła drogowców. Obfite opady śniegu sprawiły, że większość tegorocznych pieniędzy na zimowe utrzymanie dróg zostało już wykorzystanych. Tymczasem za pierwsze kursy pługów w tym sezonie trzeba było zapłacić już w październiku.
Jednak po styczniowych zadymkach zarządy dróg nie ukrywają, że w prognozy pogody wsłuchują się z niepokojem. Zamojski Zarząd Dróg Grodzkich już w tym roku wydał na zimowe odśnieżanie około 180 tys. do grudnia w puli została mniej niż trzecia część tej sumy.
- Poradzimy sobie, jeżeli nie będzie wielkiego śniegu. Te pieniądze powinny wystarczyć na przepisowe utrzymanie dróg przy przeciętnych opadach o tej porze roku - mówi Anna Muszyńska, pełniąca obowiązki dyrektora ZDG.
Standardy utrzymania dróg na głównych ulicach Zamościa zobowiązują służby drogowe do uprzątania śniegu w ciągu dwóch godzin po ustaniu opadów. Takiego komfortu nie mają użytkownicy dróg powiatowych, których jest najwięcej. Tam pługi rozpoczynają pracę nawet po 48 godzinach po ustaniu opadów, jednak i to nie jest regułą.
- Na początku sezonu odśnieżamy więcej, bo wiadomo, że pierwszy śnieg to dla kierowców pewien szok. Później jednak trzeba się ograniczyć do ważnych skrzyżowań i podjazdów, każdy kurs sprzętu kosztuje, a pieniędzy jest mało - wyjaśnia Roman Nowak, kierownik działu technicznego Zarządu Dróg Powiatowych w Zamościu.
Na odśnieżanie 680 kilometrów bieżących nawierzchni ZDP ma do końca roku niewiele ponad 100 tys. zł. Dla porównania, zamojski ZDG ma pod opieką tylko 86 kilometrów i 55 tys. zł.
Nie najlepiej zapowiada się też koniec roku na drogach wojewódzkich. Rejon Dróg Wojewódzkich w Zamościu na walkę z zimą wydał już około 80 proc. tegorocznych środków, nie wykluczone są więc opóźnienia w pracy pługów.
- Prognozy pogody są zawodne a utrzymywanie sprzętu w ciągłej gotowości też kosztuje. Więc jeżeli zima zaskoczy, to właśnie dlatego, że jest mało pieniędzy a nie z jakichś innych powodów - mówi Janusz Seń, zastępca kierownika ds. technicznych zamojskiego RDW.
Jaką radę mają wobec tego drogowcy do użytkowników dróg? - Opony zimowe. Bardzo mało osób się na nie decyduje a to pomaga. Ja jeżdżę cinquecento 700 i mam zimówki na dwóch osiach. Dzięki temu, nigdy nie mam problemów z jazdą pod górkę po śniegu czy z ruszaniem po śliskiej nawierzchni - mówi J. Seń.
Od ubiegłego roku w przy niebezpiecznych podjazdach na drogach Zamojszczyzny pojawiły się także kopce piasku i żwiru. Miały one pomóc kierowcom w razie problemów z jazdą po śliskim śniegu, jednak pomysł się nie przyjął.
- Ludzie zrobili się leniwi. Jedzie sobie taki w podkoszulce i nawet przez myśl mu nie przejdzie, żeby wysiąść. Jak jest jakiś problem, to bierze komórkę i dzwoni po drogowców. A w między czasieblokuje drogę i utrudnia akcję. Kiedyś był obowiązek wozić ze sobą łopatkę, łom i kilof. Może to by coś dało - zastanawia się Kazimierz Patro.