Przyjął do pracy, a później żądał dowodów wdzięczności. Nękał telefonami, namawiał na spotkanie - to wersja młodej pielęgniarki.
- Wysyłał SMS-y albo dzwonił - mówi 23-latka, która od stycznia pracuje w szpitalu psychiatrycznym w Radecznicy. - Proponował wspólny wypad na grzyby albo na zakupy do Lublina. Pytał, kiedy będzie się mógł przytulić albo wycałować. Mówił, że go zawiodłam. Gdy byłam w jego gabinecie, złapał mnie za kolano. Miałam tego dość. Do dziś jestem roztrzęsiona, schudłam kilka kilogramów.
Pielęgniarka złożyła wczoraj w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez byłego szefa. Twierdzi, że molestowanych kobiet jest więcej.
Nam udało się dotrzeć do jeszcze jednej. O przyjęcie do pracy zabiegała w marcu 27-latka, która także zgłosiła się wczoraj do prokuratury. - Od czterech lat marzyłam o etacie w szpitalu, wcześniej odbyłam tam półroczny staż - opowiada. - Gdy znalazłam się w gabinecie dyrektora, objął mnie i zaczął dotykać piersi. Wyszłam czym prędzej. Zrozumiałam, że nie ma nic za darmo.
Dyrektor pożegnał się ze stanowiskiem dwa tygodnie temu. Powód? - Zarząd Województwa Lubelskiego, któremu podlega szpital, uznał, że dalsze kierowanie przez niego placówką nie jest możliwe - tłumaczy enigmatycznie Dorota Goluch, rzecznik marszałka województwa.
A może chodziło o niedwuznaczne propozycje, które składał podwładnym? - Nie było oficjalnych pism ani skarg - zapewnia Goluch.
Tymczasem eksdyrektor czuje się pokrzywdzony. - O odwołaniu zadecydowały względy polityczne - twierdzi Edward P. - Nie było przesłanek merytorycznych.
• Dotarliśmy do kobiet, które twierdzą, że chciał je pan wykorzystać seksualnie. Co pan na to?
- To pomówienia i oszczerstwa - mówi były szef szpitala. I zapowiada, że z oskarżenia prywatnego będzie domagał się ukarania kobiet za zniesławienie.
Dorota Kamińska-Piluś, szefowa Prokuratury Rejonowej w Zamościu, potwierdziła wczoraj, że do prokuratury rejonowej w Zamościu dotarły dwa zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. Kobiety zarzucają byłemu dyrektorowi molestowanie.