Pozornie jest świetnie. Na ulicach Starego Miasta jest nowa nawierzchnia. Gdy się jej jednak bliżej przyjrzeć, entuzjazm... gwałtownie opada.
Na ul. Ormiańskiej także można podziwiać nowiutką kostkę, ale przy jednej z pierzei zdjęto bruk z chodnika i... tak pozostało. Teraz poniewierają się tam tylko cegły. Mieszkańcy kamienic muszą chodzić po grząskiej ziemi. - Robotnicy się zwinęli, ale roboty nie zostały zakończone - złości się Mikołaj Poterucha, kierownik hotelu "Renesans”. - Pozostawiono liczne wyrwy m.in. po krawężnikach i różnej wielkości doły i dołki. Tak było m.in. przed naszym hotelem. Musieliśmy coś z tym zrobić.
Hotel właśnie zatrudnił firmę budowlaną, która sprząta po brukarzach. Naprawiane są też tzw. niedoróbki. - Prosiliśmy o pomoc zamojskich urzędników - mówi Poterucha. - Bez skutku. Roboty musieliśmy dokończyć sami i ponieść ich koszt. To nie jest w porządku.
Mieszkańcy Zamościa przyzwyczaili się już do budowlanych fuszerek. - Gołym okiem widać, że nasze firmy budowlane są fatalne - twierdzi 30-letnia zamościanka, którą spotkaliśmy przy ulicy Bazyliańskiej. - Przykład? Nowe schody, które się zapadły przy wejściu do salonu "Honorata”, zbyt krótka rynna w sąsiedniej kamienicy (woda zalewa nową elewację budynku - red.), czy dziura w nowym bruku. Fuszerka to u nas jest standard.
Co na to urzędnicy? - Nie ma powodu do niepokoju - zapewnia Jadwiga Proć z Zamojskiej Dyrekcji Inwestycji. - Odbiór tych inwestycji odbędzie się dopiero w przyszłym roku. Wykonawcy będą musieli poprawić usterki. Na swój koszt. Inaczej jest w przypadku hotelu "Renesans”. Tam krawężniki są w granicach należących do hotelu i to on powinien je poprawić. Taką mieliśmy dżentelmeńską umowę.