W ciągu ostatnich kilku lat nastąpił wzrost ich populacji. Szacuje się, że w tej chwili żyje na Lubelszczyźnie ok. 150 tych drapieżników.
– Na naszym terenie tych zwierząt jest więcej niż w Bieszczadach – mówi jeden z roztoczańskich leśników.
Takie są przynajmniej wyniki poprzedniej inwentaryzacji, którą przeprowadzono dziewięć miesięcy temu. Najwięcej wilków buszuje w Lasach Janowskich oraz w Puszczy Solskiej. Dość powiedzieć, że na tamtych terenach stanowiły one ok. 80 proc. całej populacji żyjącej w regionie. Obecność drapieżników zaobserwowano również na Pojezierzu Łęczyńsko-Włodawskim. – Już wkrótce będziemy mogli zweryfikować te szacunki – mówi Leszek Walenda, naczelnik Wydziału Polityki Informatycznej i Łowiectwa w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie. – Inwentaryzacja odbywa się metodą tropień i może być wykonana tylko zimą. Cały zabieg polega na odnajdywaniu na śniegu śladów wilków. Z uwagi na ich szybkie przemieszczanie, we wszystkich podległych nam nadleśnictwach akcja zostanie przeprowadzona w ciągu jednego dnia.
Czy wybierając się do lasu, należy obawiać się niespodziewanego spotkania z watahą dzikich zwierząt?
– Jak na razie dużego zagrożenia ze strony wilków nie ma, w związku z tym nic złego w lasach się nie dzieje – mówi Dominik Wojtuch, łowczy okręgowy z Zamościa. – Jednak jeżeli ich populacja wzrośnie w sposób znaczący, to będziemy występować do ministra ochrony środowiska z wnioskiem o pozwolenie na częściową redukcję populacji. Warto wiedzieć, że tylko w ciągu roku jeden wilk zjada ok. 70 saren, a to przecież nie jest jego jedyne pożywienie.
Leśnicy uspokajają. Obecność w lasach regionu około 150 wilków nie oznacza znaczących strat wśród innych mieszkańców kniei.
– Stan zwierzyny łownej jest u nas dobry i nie maleje, ale nawet wzrasta – uspokaja nadleśniczy Marian Kudełka z Nadleśnictwa Józefów, na terenie którego ujawniono występowanie 12 drapieżników. – A wilki są przecież u nas „od zawsze”.