- Wstaję wcześnie rano. Idę do lasu i zbieram. Powoli, rękami do słoiczka, żeby były duże ładne i żeby ktoś je kupił. Najczęściej kilka słoików. Potem ustawiam się przy drodze i czekam na klientów. Łatwo nie jest, ale lepsze to niż bezczynne siedzenie w domu.
• Jak długo zbiera się jagody do takiego litrowego słoika?
- Zajmuje mi to około 1,5 godziny. Inni zbierają różnie. Ale nie używam tzw. zbieraczki, dlatego tak długo to trwa. Żeby zapełnić słoik, trochę się trzeba napracować.
• A jak z zarobkiem? Klienci się targują?
- Za słoik biorę 5 zł. Najczęściej zatrzymują się całe rodziny i czasem narzekają, że za drogo. Wtedy trochę opuszczam.
• Zarabiasz tak już drugie wakacje. Jest lepiej niż przed rokiem?
- Już trochę udało mi się zaoszczędzić. Zbieram na telefon komórkowy, taki na kartę. Już prawie mam tyle, ile potrzebuję. Ale nie zamierzam przestawać. Muszę jeszcze zebrać pieniądze na karty do telefonu na cały rok.
• Rodzice są zadowoleni z twojego biznesu, czy raczej woleliby, żebyś pomagał w domu?
- Na pewno nie mają nic przeciwko temu. Chyba są zadowoleni. Zresztą, jagody zbiera także mój starszy brat Dawid. W Korytkowie są też skupy owoców, ale tam 5 złotych płacą za kilogram. Przy drodze jest lepszy zarobek. Za rok w wakacje też na pewno będę zbierał.
• Ale takie stanie przy drodze jest chyba niebezpieczne.
- Raczej nie, tym bardziej że uważam na siebie. Zresztą, ja nie stoję na poboczu, tylko jagody ustawiam w pobliżu jezdni, a sam czekam pod drzewem, dalej od drogi, w cieniu.