Kazimierz Kiczak, dyrektor Biura Rady Miejskiej w Zamościu odchodzi na zasłużoną emeryturę. W administracji państwowej przepracował 35 lat, a szefem "swojego” wydziału był od 1985 r.
– Jestem bardzo wzruszony – mówił dyrektor Kiczak na ostatniej sesji Rady Miejskiej. – Nie spodziewałem się aż takiej akceptacji… Dzisiaj życzliwość jest towarem deficytowym. Życzę wszystkim na tej sali wzajemnej życzliwości.
Dyrektor Kiczak ma 66 lat. Urodził się w Kołomyi, w przedwojennym województwie stanisławowskim (dzisiaj na Ukrainie). Jego rodzina została stamtąd przez Ukraińców wypędzona.
Dyrektor ukończył wydział leśnictwa Wyższej Szkoły Rolniczej w Krakowie. Od 1975 r. pracował w administracji państwowej, najpierw w urzędzie wojewódzkim, a potem zamojskim UM. Od 1985 r. jest szefem Biura Rady Miejskiej. Zapewnia, że ta praca była także jego pasją.
– W takim mieście jak Zamość nie ważne jest czy ktoś jest z prawicy czy lewicy, jest niewierzący czy wierzący itd. – mówi dyrektor. – Ważna jest praca merytoryczna, ponad podziałami. Bez niej trudno coś osiągnąć… Spory są jednak sprawą normalną, potrzebną w demokracji.
Jutro dyrektor będzie ostatni dzień w pracy. Co będzie robił na emeryturze?
– Zadbam o zdrowie, będę częściej odwiedzał rodzinę m.in. w Poznaniu i Wałbrzychu i zamierzam się dalej realizować – tłumaczy. – Pasjonuje mnie np. informatyka. Przeczytam też książki, na które nie miałem czasu. A jeśli trzeba będzie pracować społecznie, na pewno nie odmówię. Wiele lat współpracowaliśmy z samorządami osiedlowymi. Tam np. są potrzebni społecznicy… Zajęć mi nie zabraknie.