i znęcanie się nad nimi w więzieniu. Przez świadków zdarzeń nazywany jest „katem Zamojszczyzny”.
78-letni oskarżony nie stawił się na rozprawie. Akt oskarżenia zarzuca mu torturowanie 25 aresztowanych mieszkańców. Sąd nie miał informacji, czy zostało mu dostarczone wezwanie. Odroczył więc rozprawę do 26 marca. Zdecydował o wezwaniu oskarżonego za pośrednictwem policji. Mieczysławowi W. grodzi do 10 lat pozbawienia wolności.
Pozostali przy życiu świadkowie do dziś żyją w wielkim strachu. Prosili wczoraj sąd, by nie musieli być przesłuchiwani więcej niż jeden raz. Niektórzy podkreślali, że po tylu latach nie rozpoznają „kata Zamojszczyzny”.
– To, co przeszedłem na UB, to jeden Bóg wie. Tylko W. mnie przesłuchiwał. Mdlałem przy przesłuchaniach, tak mnie bił. To było bydlę – mówi Edward Kudyk, 84-letni żołnierz AK.
Więźniów w UBP poddawano porażeniu prądem. Mieczysław W. przepalał im paznokcie papierosami. – Spaliśmy w areszcie na betonie. Byliśmy bici i kopani do utraty przytomności – mówią świadkowie.
Wojciech Błasik, prokurator Okręgowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Lublinie powiedział, że jest to pierwszy akt oskarżenia przygotowany przez lubelski Oddział IPN. Sprawa wynikła z zawiadomienia IPN o zabójstwie nieletniego Leonarda Kalmusa, jakiego rzekomo dokonał Mieczysław W. w zamojskim więzieniu, w 1946 roku. Tego zabójstwa nie udało się wprawdzie udowodnić, ale podczas postępowania przygotowawczego wyszły na jaw inne, straszne sprawy „kata Zamojszczyzny” i innych oficerów UB, zachowane w dokumentach i potwierdzone przez żyjących jeszcze świadków. – Część materiałów dotycząca innych, żyjących sprawców, została wyłączona do odrębnego prowadzenia – stwierdził prokurator Wojciech Błasik. – To oznacza, że będą kolejne akty oskarżenia i kolejne sprawy z ustawy o IPN.
Z przesłuchania
Opinia przełożonych o Mieczysławie W. (z archiwum IPN): „Posiada zdolności w wyciąganiu prawdziwych zeznań u zatwardziałych przestępców”.