„Ułańska” szarża komendanta Straży Roztoczańskiego Parku Narodowego: spowodował kolizję prowadząc zaprzęg konny
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Z pierwszych ustaleń policji wynika, że komendant nie zachował należytej ostrożności, ponieważ „sięgnął po lejce w stanie nietrzeźwym”.
– Informację o kolizji w Turzyńcu w gm. Zwierzyniec otrzymaliśmy w niedzielę około godz. 17. – informuje podinsp. Joanna Kopeć, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Zamościu. – Mundurowi pojechali na miejsce zdarzenia i ustalili, że Jarosław R. powożąc zaprzęgiem podczas nieprawidłowego manewru skręcania uderzył w samochód mazda i uszkodził jego przód.
Autem jechała 48-letnia mieszkanka gminy Zamość. Kobieta była trzeźwa, nie odniosła obrażeń. Policjanci ustalili natomiast, że 51-letni Jarosław R. miał 2,08 promila alkoholu.
Po zbadaniu na zawartość alkoholu i spisaniu protokołu został zwolniony do domu. – W najbliższym czasie będzie przesłuchiwany – dodaje podinsp. Kopeć. Mężczyzna odpowiadać będzie za kierowanie zaprzęgiem w stanie nietrzeźwości.
Sprawa zbulwersowała mieszkańców Roztocza. – Do kolizji doszło, gdy Jarosław R. nie był osobą prywatną. Był ubrany w strój strażnika. Zakładam więc, że pełnił obowiązki komendanta i występował służbowo – uważa Czytelnik, który poinformował nas o sprawie. – To skandal, że osoba zajmująca się egzekwowaniem prawa sama je łamie. Oburzające jest też to, że wystawia bardzo brzydką wizytówkę naszemu parkowi, któremu zależy przecież na dobrej prasie.
Sam Jarosław R. o sprawie rozmawiać nie chce. Wczoraj, w rozmowie telefonicznej poinformował, że o przyrodzie może mówić godzinami. Pytany o zdarzenie z niedzieli i o to, czy występował podczas niego w charakterze komendanta straży, odłożył jednak słuchawkę.
Próbowaliśmy się też skontaktować z dyrekcją RPN z prośbą o komentarz. Usłyszeliśmy, że dyrektor z zastępcą wyjechali „w teren” i już nie wrócą, a drugi zastępca jest na szkoleniu. Sam dyrektor nie odbierał zaś służbowej komórki.
To nie pierwsze problemy strażników Roztoczańskiego Parku Narodowego z prawem. Na początku tego roku na karę grzywny i obowiązek naprawienia szkód sąd skazał Marka P., byłego już zastępcę komendanta straży RPN. Mężczyzna odpowiadał za nielegalne wycięcie i kradzież czterech drzew.