Do września w mundurki trzeba ubrać prawie 4 tysiące uczniów szkół podstawowych i ponad 2,5 tysiąca gimnazjalistów
Niektóre zamojskie szkoły są już zaawansowane w przygotowaniach do realizacji tego zadania. - Na podstawie propozycji uczniów, ich rodziców i nauczycieli wybraliśmy wzór. Nasi uczniowie, w zależności od pory roku, będą się ubierać w bawełniane bluzy bądź T-shirty. Będzie też możliwość zakupienia kamizelek. Rozważamy jeszcze kwestię stroju galowego, czyli dodatkowo spódniczek dla dziewcząt i spodni dla chłopców - mówi Dorota Pintal, dyrektor Zespołu Szkół nr 1 z oddziałami integracyjnymi w Zamościu (w jej skład wchodzi SP nr 10 i Gimnazjum nr 7). W tej placówce do rozwiązania zostaje jedynie kwestia wyboru zakładu, który wykona zlecenie. - Będzie spore, bo potrzebujemy co najmniej ponad 700 kompletów - zapowiada dyrektorka.
Inni mają przed sobą znacznie więcej pracy. - Ogłosimy konkurs wśród młodzieży. Oni sami najlepiej wiedzą, w czym chcieliby chodzić do szkoły. Później skonsultujemy to z rodzicami - planuje Anna Malczewska, dyrektor zamojskiego Gimnazjum nr 2 i wcale nie martwi się, że może przed 1 września nie zdążyć. - Świetnie, gdyby to było coś z dżinsu. Bo dresy, czyli bawełna odpadają - zdradza własne preferencje Krzysztof Szawarski, szef samorządu uczniowskiego w tej szkole. - Taki strój musi być funkcjonalny, wygodny, no i łatwy do czyszczenia. To ważne, zwłaszcza dla najmłodszych - dodaje Artur Waśko, dyrektor SP nr 6.
Dla rodziców istotne są również kwestie finansowe. - Nie jestem zachwycona pomysłem ubierania dzieci w mundurki, ale skoro trzeba, to się oczywiście dostosuję. Mam jednak nadzieję, że koszty nie będą wysokie. Jestem w stanie zapłacić około 40 zł. Wolałabym, żeby to nie było więcej - zastrzega Małgorzata Kowalczyk z Zamościa, która od września posyła swoją córkę do szkoły.
Dyrektorzy szkół świetnie zdają sobie z tego sprawę. - Chcemy złożyć zamówienie w którymś z zakładów krawieckich w Zamościu albo okolicy. Jest jednak jeden warunek: ich oferta musi być konkurencyjna cenowo. Jeśli nie, wybierzemy jedną z tych, które już do nas dotarły. Już jest ich bardzo wiele i niemal codziennie spływają kolejne - mówi dyrektor Pintal.