Zamość: Remontujemy place zabaw na bieżąco – zapewnia wiceprezes Spółdzielni Mieszkaniowej im. Jana Zamoyskiego. – Nasze dzieci nie mają się na czym bawić – odpowiadają mieszkańcy
– Plac zabaw przy naszym bloku nie był remontowany od lat. Deski na huśtawkach spróchniały. Na czymś takim strach sadzać dziecko, bo może sobie zrobić krzywdę – opowiedziała nam mieszkanka bloku nr 17 przy ul. Bohaterów Monte Cassino w Zamościu. – Nasza spółdzielnia w ogóle nie dba o place zabaw dla dzieci – komentują sytuację inni mieszkańcy.
Sprawdziliśmy to wczoraj. Na żadnym placu zabaw nie spotkaliśmy dzieci, bo żaden nie nadawał się do użytku. Pomiędzy blokiem nr 4 przy ul. Bohaterów Monte Cassino a ul. Infułacką jest huśtawka w piaskownicy, ale tak skrzypi, że nikt nie jest w stanie tego znieść. Zjeżdżalnia straszy pękniętą blachą. W pobliżu, przy bloku nr 17, są dwie huśtawki. Na tej tradycyjnej faktycznie strach usiąść. Są tam tylko resztki starej, spróchniałej deski, z której wystaje wielki gwóźdź. „Koziołek” obok ma z jednej strony kawałek próchna do siedzenia, z drugiej zaś gołą, metalową konstrukcję. Chwasty go zarastają. – Nasze dzieci nie mają się gdzie pobawić – mówi zdenerwowana Monika B., matka dwójki maluchów. Chciałaby wiedzieć, dlaczego tak się dzieje.
– Nie są to place o jakich byśmy marzyli. Są tam jednak piaskownice i podstawowe elementy do zabawy – zapewnia Anna Chróścielewska, wiceprezes SM im. Zamoyskiego. Oglądamy więc kolejne place. W pomarańczowej części osiedla Zamoyskiego jest tylko zdezelowana piaskownica. Na osiedlu niebieskim podobnie, plus stelaż po huśtawce. Identyczny obraz widać na zielonym. – Remontujemy place zabaw na wiosnę. Jest zwożony piasek, a co potrzeba, uzupełniamy na bieżąco, na wszystkich placach – gwarantuje prezes Chróścielewska, ale nie potrafi odpowiedzieć na pytanie o to, co konkretnie i na którym placu zabaw zostało w tym roku zrobione. Poza tym, zdaniem pani wiceprezes, pilniejsze są remonty budynków czy schodów. Poza tym nie ma nadmiaru pieniędzy. W zeszłym roku na place zabaw poszło 10 tys. zł, z czego 6 tys. kosztowała wymiana piasku. – Żeby te place jako tako wyglądały, należałoby przeznaczyć na sam ich remont ok. 50 tys. zł – dowodzi Chróścielewska.
To ciekawe, bo w SM im. Łukasińskiego na ten sam cel wydano identyczną kwotę, ale miejsca zabaw dla dzieci wyglądają zupełnie inaczej. – Połowa poszła na piasek, reszta na konserwację i remonty urządzeń – informuje Barbara Prus, księgowa z SM Łukasińskiego. – Nasze place są zadbane, bo konserwację robi się co roku, na bieżąco. Farby są dobrej jakości, nie trzeba wszystkiego malować każdej wiosny. A jak coś wymaga odświeżenia, biorą się za to gospodarze osiedli. Spółdzielnia nie ponosi dodatkowych kosztów. •