Mandat niczego nie nauczył właścicielki groźnego amstafa, który niedawno zagryzł małego pieska na zamojskim osiedlu Planty. Jej pies nadal biega bez kagańca.
Wnuczka pana Stanisława była przerażona, podobnie zresztą jak dwuletni chłopiec, który przechodził tamtędy ze swoją babcią. – Chwyciłem amstafa za pasek na szyi. Dopiero wtedy puścił Lukę. Ale ona już konała – relacjonuje właściciel małego yorka.
Kiedy to się działo, właścicielka amstafa była zajęta rozmową ze swoją znajomą. Niczego nie zauważyła. Kiedy powiedziano jej, że należący do niej pies zaatakował spacerujących, wzruszyła tylko ramionami. Pieczniakowie powiadomili o wszystkim policję.
– Właścicielka amstafa nie ma dokumentów na psa. Została ukarana mandatem w wysokości 200 zł za brak należytej opieki nad zwierzęciem – poinformował nas Adam Lackowski, rzecznik prasowy zamojskiej policji.
Ale mandat na niewiele się zdał. Groźny pies nadal biega po osiedlu bez kagańca, stwarzając zagrożenie dla innych zwierząt i ludzi. A powinien nie tylko nosić kaganiec, trzeba go także prowadzać na smyczy. – Amstaf należy do ras uznanych za agresywne. Agresję ma ukierunkowaną na inne psy. Opisane zachowanie jest dla tej rasy typowe. Trzeba więc naprawdę dobrze go pilnować, wychodząc na spacer. Na pewno nie wolno puszczać zwierzęcia wolno – wyjaśnia jeden z zamojskich weterynarzy. Nie chce jednak ujawniać swojego nazwiska. Jak mówi, dla świętego spokoju.
Ponadto taki pies powinien być zarejestrowany w Urzędzie Miasta. Odkąd obowiązuje rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych i administracji w sprawie ras uznanych za agresywne, w Zamościu zarejestrowano jedynie 19 rottweilerów. – To było w 2001 roku. Od tamtego czasu nie zgłoszono u nas ani jednego niebezpiecznego psa – mówi Barbara Piotrowska z Wydziału Gospodarki Mieszkaniowej i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Zamościa. – Półtora roku temu zjawił się jakiś młody mężczyzna z oryginalnymi dokumentami rodowodowymi amstafa, wziął druk zgłoszenia, dowiedział się, ile to kosztuje i więcej się nie pokazał.
Prawo sobie, a życie sobie. Nikt nie wie, jak zmusić właściciela psa, uznanego za agresywnego, do przestrzegania przepisów. Tymczasem po Zamościu biega samopas sporo dużych i niebezpiecznych czworonogów. Bella nie jest wyjątkiem. – Sukę często widuje się na osiedlu bez smyczy, a kaganiec ma pod pyskiem – mówi Anna Pieczniak. •