Wraca sprawa zakupu tajemniczego urządzenia elektronicznego przez Urząd Miasta. Służyło do wykrywania podsłuchów czy do mierzenia hałasu? Jeden z radnych podejrzewa też, że sprzęt ktoś ukradł lub podmienił na inny.
Początek tej sprawy sięga 2014 r. Trzy dni po przejęciu władzy przez nowego prezydenta Andrzeja Wnuka zamojski magistrat zamówił w specjalistycznym sklepie detektywistycznym we Wrocławiu detektor cyfrowy Protect 1206i. Sprzęt kosztował 1820 zł i – jak informowali pracownicy sklepu – służy do wykrywania bezprzewodowych podsłuchów analogowych i cyfrowych z niewielkiej odległości.
Pytany o sposób wykorzystywania urządzenia, rzecznik prezydenta Marek Gajewski, tłumaczył mediom, że urządzenie kupiono na prośbę mieszkańców i ma służyć do badania natężenia hałasu podczas „różnego rodzaju eventów”. Potwierdził, że aparat trafił do sekretariatu prezydenta Zamościa i był po raz pierwszy wykorzystany podczas miejskiej imprezy sylwestrowej 2014/2015.
Teraz radny Rafał Zwolak (.Nowoczesna) złożył do Prokuratury Okręgowej w Lublinie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
– Pytań w tej sprawie jest bardzo wiele – stwierdza radny Zwolak. – Opisałem śledczym sytuację, w której prezydent podpisał fakturę za zakup detektora, a w jej opisie znajduje się „zakup urządzenia do pomiaru dźwięku”. Firma, która go sprzedała twierdzi natomiast, że takiej funkcji urządzenie nie pełni. Dołączyłem dokumentację fotograficzną i wymianę mojej korespondencji w tej sprawie z prezydentem.
Zwolak zastanawia się także, czy urządzenia z Urzędu Miasta ktoś nie ukradł. – Poprosiłem sprzedawców o przesłanie zdjęcia zakupionego sprzętu i zrobiłem własne zdjęcia sprzętu, który widziałem, gdy badano pomiar dźwięku przed jednym z lokalów na Starym Mieście. To nie było te same urządzenie – tłumaczy Zwolak. – Co więcej, na używanym sprzęcie znajdowała się inna nazwa urządzenia niż to zakupione. Dlatego istnieje uzasadnione podejrzenie, że ktoś podmienił sprzęt elektroniczny kupiony przez Urząd Miasta.
Prezydent Andrzej Wnuk dziwi się, że sprawa detektora wywołuje jeszcze emocje. – Jeśli radny zdecydował się, żeby złożyć zawiadomienie w tej sprawie, to służby ją wyjaśnią – podsumowywał na ostatniej sesji rady miasta. – Ja mogę powtórzyć tylko raz jeszcze, że sprzęt znajduje się w urzędzie i jest używany zgodnie z jego przeznaczeniem. Nic nie zginęło – zapewnia.