Od poniedziałku zmienił się ruch w mieście. Remont placu Stefanidesa i pierwszego fragmentu ul. Łukasińskiego sprawił, że obowiązują objazdy. – Straciliśmy postój, nawet nikt nie zaproponował nowej lokalizacji – narzekają taksówkarze i planują wizytę u urzędników
Pierwszy etap prac, który trwa od 14 września zakładał zamknięcie dla ruchu kołowego: ul. Łukasińskiego (na odcinku od ronda Hetmana Jana Zamoyskiego do ul. Zamenhoffa) oraz wyłączenie z użytkowania placu M. Stefanidesa z ul. Bazyliańską do ulicy Zamenhoffa i odcinka ulicy Solnej. I tak będzie do końca marca przyszłego roku.
Kierowcy jeżdżą ulicami: Partyzantów, Peowiaków i Piłsudskiego.
Miejski Zakład Komunikacji część swoich autobusów też musiał wysłać na objazdy przez ul. Peowiaków. Ale jak informuje przewoźnik nie ma opóźnień i autobusy, choć mają inną trasę, z przystanku początkowego na końcowy docierają w czasie określonym przez rozkład jazdy.
– Są korki, najgorzej jest tak przed godziną 8, bo wszyscy chcą się dostać do pracy i do szkół. Jakoś jeździmy, pasażerowie drożej z powodu objazdów nie płacą. Może jak się postoi dłużej w korku, bo ul. Peowiaków się korkuje, to co minutę jest 50 groszy. Ale po godz. 8 już się robi lepiej – ocenia Janusz Kwiatkowski, prezes Stowarzyszenia Radio-Taxi w Zamościu. I dodaje, że najgorszą rzeczą jest brak postoju na placu Stefanidesa.
– Na placu Wolności, jeszcze boczkiem gdzieś skorzystamy, ale tam nie ma w ogóle wjazdu. Nawet nikt nas nie uprzedził, nie poinformował. To odczuwalna zmiana, bo tam ponad dwadzieścia taksówek się mieściło. Nikt też nie wyznaczył zastępczego miejsca na postój – narzeka prezes i zapowiada, że taksówkarze wybiorą się do ratusza, by to wyjaśnić, zwłaszcza, że to nie jest kwestia kilku tygodni, tylko dobrze ponad pół roku.