W minionym tygodniu Zarząd Miasta Zamościa wystosował do Adama Borowicza - dyrektora Lubelskiej Regionalnej Kasy Chorych pisemny protest w sprawie niedofinansowania usług medycznych, świadczonych przez "stary” szpital. Placówce grozi bankructwo.
W maju Ministerstwo Zdrowia informowało, że pieniądze na podwyżki będą pochodzić z kas chorych. Do dziś jednak zamojski "stary” szpital tych środków nie otrzymał. Nie przekazano także pieniędzy zagwarantowanych na piśmie przez ministra finansów i marszałka województwa, za ubiegły i obecny rok na restrukturyzację placówki. Nie spełniono też obietnic związanych z zakupami inwestycyjnymi. Przeprowadzono restrukturyzację zatrudnienia. W tej chwili nie ma już kogo zwalniać. Sytuacja szpitala jest tragiczna.
Miasto Zamość jest organem założycielskim dla "starego” szpitala. Jak wyjaśnił nam Krzysztof Ziemiński - sekretarz miasta, szpital ma poważne długi. Tylko dostawcom leków zalega z rachunkami na ponad 1 milion zł. Wierzyciele grożą cesją wierzytelności.
- Domagamy się renegocjacji kontraktu - mówi Marek Grzelaczyk, prezydent Zamościa. - Kasa chorych je zawiesiła, co w tej sytuacji jest oburzające. Tylko w I półroczu szpital wykonał usługi ponadnormatywne na kilkanaście procent więcej, niż opiewa kontrakt. Za to kasa też nie chce zapłacić.
- Informuję, że w chwili obecnej następuje drastyczna utrata płynności finansowej szpitala. Nieregulowanie płatności w wyznaczanych terminach spowodowało rozpoczęcie procedury sprzedaży długów przez głównych wierzycieli szpitala i blokadę dostaw, m.in. leków. W związku z powyższym Zarząd Miasta Zamościa żąda zmiany stanowiska kasy chorych i zwiększenia finansowania świadczeń, uwzględniając ich rzeczywisty koszt oraz potrzeby oczekujących pacjentów. W innym przypadku istnieje niebezpieczeństwo przerwania świadczenia usług zdrowotnych przez szpital i pozbawienia pacjentów dostępu do świadczeń zdrowotnych. Za taki stan rzeczy odpowiedzialność poniesie kasa chorych - czytamy w piśmie skierowanym przez Zarząd Miasta do dyrektora LRKCh.