Tomaszów Lubelski. Władze miasta wystarały się o przedłużenie terminu użytkowania miejscowego wysypiska do końca 2009 r.
- Za wywóz śmieci już płacimy miesięcznie ok. 8 zł za osobę - mówi Krystyna Gancarz, mieszkanka jednego z bloków w Tomaszowie Lubelskim. - To spory wydatek, bo mam pięcioosobową rodzinę. Jeśli te stawki wzrosną, będzie to dla nas wielki kłopot. Władze powinny budowę nowego wysypiska uczynić sprawą priorytetową. Od wielu lat nie dzieję się jednak nic.
Kłopotem jest nie tylko przepełnienie, ale też smród, który wydobywa się z wysypiska. - Gdy wiatr zawieje, po prostu człowieka ten fetor wywraca - złości się mieszkaniec ul. Łaszczowieckiej. - Naszemu miastu grozi katastrofa ekologiczna!
O tej sprawie pisaliśmy wielokrotnie. Mnóstwo razy była też podnoszona na sesjach Rady Miasta i Powiatu. I co? I nic?
Wprawdzie pomysł na jej rozwiązanie jest, bo miasto kupiło w pobliskim Rogóźnie działkę pod budowę nowoczesnego zakładu zagospodarowania odpadów, ale inwestycja od lat stoi w miejscu. Powód? Została oprotestowana przez okolicznych mieszkańców. Tomaszów Lub. jednak już dusi się własnymi śmieciami.
Wprawdzie burmistrz wystarał się w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska o przedłużenie terminu użytkowania przepełnionego wysypiska przy ul. Łaszczowieckiej do 2009 r., ale to sprawy nie załatwi.
- Nasze odpady do tego czasu będą musiały się tam pomieścić - tłumaczył nam niedawno burmistrz Ryszard Sobczuk. - A że w Rogóźnie są protesty, to… sprawa normalna. Tak jest zawsze przy tego typu inwestycjach. Mam nadzieję, że uda się jakoś protestujących przekonać.
Nie wszystkich to przekonuje. - To jest problem głównie miasta, a nie powiatu, jak niektórzy tłumaczą - uważa Ryszard Koprowski, tomaszowski radny z Akcji Wyborczej na rzecz Miasta i Regionu. - Na działkach w Rogóźnie od lat jest dzikie wysypisko i jakoś miejscowym to nie przeszkadza. Musimy zrobić wszystko, aby doprowadzić do budowy tam ZZO. Jeśli odpady będziemy wozić do Biłgoraja czy Zamościa będzie to porażka nas wszystkich.
Koprowski zapowiada, że teraz na każdej kolejnej sesji będzie burmistrzowi o problemie przypominał. - Może to coś pomoże - tłumaczy.