Mała liczba uczniów, zły stan techniczny budynku oraz wysokie koszty utrzymania – to argumenty wójta. Nauczyciele dobrze wywiązują się z obowiązków, a uczniowie uzyskują dobre wyniki w nauce i mają poczucie bezpieczeństwa – przekonują mieszkańcy Turkowic. Decyzję o losie szkoły podejmą radni.
Ale gmina po raz trzeci przymierza się do zamknięcia szkoły. Radni podjęli uchwałę w sprawie zamiaru jej likwidacji: 8 było "za”, 6 "przeciw”, a jedna osoba wstrzymała się od głosu. Uczniowie z Turkowic mają być dowożeni do oddalonego o 7 km Sahrynia.
Władze podnoszą, co roku dopłacają do swoich 7 szkół ponad 3 mln złotych, dlatego muszą szukać oszczędności. Dlaczego padło na Turkowice?
– Główną przesłanką jest mała liczba dzieci oraz zły stan techniczny budynku – informuje Lech Bojko, wójt gminy Werbkowice.
Z taką argumentacją nie godzą się mieszkańcy. – Inne szkoły kosztują gminę znacznie więcej, ale się ich nie zamyka – podnosi radna Bożena Hudoba.
Dodaje, że budynek nie jest ruiną. – Dlaczego gmina nie przekazywała środków na prace remontowe? – pyta Ewa Kryszczuk, wicedyrektor szkoły. – Farby we własnym zakresie musieliśmy kupić, sami zajęliśmy się malowaniem ścian.
W czwartek na zebranie przyszło prawie sto mieszkańców. Zaproszenie otrzymał wójt, ale z niego nie skorzystał, nie wyznaczył też nikogo w zastępstwie.
– Rodzice od stycznia proszą o spotkanie z wójtem, ale nadaremno – wskazuje Hudoba.
– Możemy pochwalić się bardzo dobrymi wynikami nauczania, uczniowie biorą udział w konkursach na różnych szczeblach, świetnie dają sobie radę w dobrych szkołach gimnazjalnych – podnosi Sylwia Marzec, przewodnicząca Rady Rodziców. – Na miejscu mamy nawet stołówkę, dlatego propozycja korzystania przez dzieci z obiadów dostarczanych przez firmę cateringową w Sahryniu jest śmieszna.
– Szkoła w Sahryniu ma od nas słabsze wyniki nauczania, więc po co mamy do niej równać? – zauważa Halina Piluś.
Turkowiecka szkoła od 1 marca wdraża unijny projekt "Co potrafią roboty?”, który ma być realizowany do sierpnia 2011 roku.
– Jak zlikwidują szkołę, co powiemy uczniom? – pyta wicedyrektorka. – Planowaliśmy utworzenie przedszkola alternatywnego, ale nie uzyskaliśmy odpowiedzi, podobnie jak z pomysłem zorganizowania klasy integracyjnej.
Dodaje, że władze gminy odcięły im drogę prawną do ewentualnego utworzenia stowarzyszenia.
– Wnioski można było składać w sądzie do końca lutego – rozkłada ręce Kryszczuk.
Co stanie się z nauczycielami? Według włodarzy gminy będą mieli pierwszeństwo w zatrudnieniu w innych szkołach. Ci, którzy nie znajdą pracy, dostaną odprawy.
O co w tym wszystkim chodzi?
– Budynkiem szkoły może być zainteresowana diecezja prawosławna – mówią jednym chórem mieszkańcy.
Kuratorium Oświaty wydało negatywną opinię dotyczącą zamknięcia szkoły. Jednak według przepisów, opinia kuratora nie jest wiążąca, a co za tym idzie, samorząd nie musi się do niej zastosować.
Wszystko rozstrzygnie się na sesji w trzeciej dekadzie marca. – Wójt nas ignoruje, ale my się nie poddamy, bo dobro naszych dzieci jest najważniejsze – zapowiedział na zebraniu Franciszek Sztuk.