Zamojska Rada Miejska zdecydowała o wydaniu 40 nowych licencji dla taksówkarzy.
- Radni nas zupełnie ignorują - denerwuje się Mariusz Boras, prezes zamojskiego zrzeszenia "Super taxi”. - Efekt? Cały czas działają wbrew naszym interesom. Jesteśmy tym bardzo rozgoryczeni.
Zamojscy taksówkarze z "Super taxi” jeszcze w ub. roku wysłali do prezydenta pismo, w którym domagali się wprowadzenia bezwzględnego zakazu wydawania nowych licencji. Według nich liczba miejsc postojowych jest w Zamościu niewystarczająca. Taksówkarze muszą tłoczyć się i stawiać auta poza wyznaczony im obszar. Aby znaleźć wolne miejsca, muszą czasami jeździć po całym mieście.
Efektem są mandaty. Tak było m.in. przy placu Stefanidesa, gdzie jakiś czas temu ukarano kilku taksówkarzy za naruszenie zakazu postoju w obrębie przystanku MZK.
- Urzędnicy tłumaczyli nam, że przecież… pracujemy na telefon i nie musimy stawać na postojach - dziwi się Boras. - Absurd. Zamościu jest już 190 licencji. Na niektórych jeździ po kilka aut. A miejsc postojowych nie przybywa.
Szefowie innych korporacji też się denerwują. - Nie wiem dlaczego nasi włodarze chcą nam zaszkodzić - dziwi się Halina Kapłon, współwłaścicielka "Damel Taxi”. - I nie chcą nas słuchać. A nowe licencje wydają bez mrugnięcia okiem.
Na poniedziałkowej sesji Rady Miejskiej dyskusji na temat nowych 40 licencji nie było (zostaną przyznane w 2009 r). Radni przegłosowali uchwałę błyskawicznie. W jej uzasadnieniu napisano, iż wysłano pismo do organizacji zrzeszających taksówkarzy z prośbą o wyrażenie opinii w tej sprawie, ale "żadne ze zrzeszeń nie zajęło stanowiska”. Skąd zatem oburzenie taksówkarzy? - Wszystko jest zgodne z procedurami - zapewnia Jan Matwiejczuk, szef Rady Miejskiej w Zamościu.
- Projekt uchwały przygotował prezydent. Radni przyjęli ją jednogłośnie. W wydziale komunikacji zapewniono nas, że te zapytania zostały wysłane. Odpowiedzi nie było.
- Niby dobrze, że każdy kto chce, może jeździć na własny rachunek - mówi jeden z zamojskich taksówkarzy. - Lecz na dłuższą metę wszyscy na nowych licencjach tracimy. Nowi się nie dorobią, bo rynek jest zapchany, a starzy będą mieli znacznie mniej do roboty. I w końcu jednych i drugich czeka wegetacja albo nawet plajta.