To Spółdzielnia Mieszkaniowa im. J. Zamoyskiego w połowie lat 80. zainwestowała w przejście nad jezdnią. I to ona je niedawno zamknęła.
Cierpią na tym oczywiście mieszkańcy. I to ich bałagan nad ulicą Zamoyskiego drażni najbardziej.
- Zamknęli to przejście jeszcze chyba w czerwcu. I tak zostawili. To czysta głupota! - kwituje sytuację Jan Daryszak, mieszkaniec jednego z pobliskich bloków przy ul. Infułackiej. - Górą przejść się nie da, więc ludzie skracają sobie drogę, przechodząc pod spodem. Bo do wyznaczonych przejść jest spory kawałek. A przecież ulica Zamoyskiego jest w tym miejscu naprawdę bardzo ruchliwa i niebezpieczna.
- Za moment zacznie się rok szkolny i dzieciaki też pod kładką zaczną biegać do szkoły (chodzi o podstawówkę i gimnazjum nr 4 - red.). Tylko patrzeć, jak któreś wpadnie pod samochód. Gdzie później szukać winnych tragedii? - złości się pani Jadwiga. - Zresztą dam sobie rękę uciąć, że nikt z Infułackiej nie będzie nakładać drogi i chodzić do pasów. Ja na pewno nie będę. Bo mnie kości bolą.
- A moim zdaniem, dobrze się stało, że to zamknęli. Ta kładka była budowana w latach 80. metodą "oszczędnościową”. Zaczęła się sypać. Do tragedii może dojść, jak się dzieciaki opierają na barierkach. Przecież to mogło się w każdej chwili zawalić - uważa tymczasem Lech Jerzy Połetko, mieszkający przy ul. Bohaterów Monte Cassino. - Niech się za to wezmą i wzmocnią.
Problem jednak w tym, że spółdzielnia mieszkaniowa, do której Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego skierował pismo z nakazem zamknięcia i wyremontowania przejścia, wcale się do roboty nie pali.
- Kazali zamknąć, zamknęliśmy. Ale remontem powinien zająć się ktoś inny. Przecież ta kładka leży w obrębie pasa drogowego - tłumaczy Edward Typiak, inspektor budowlany w spółdzielni im. Jana Zamoyskiego.
- Nie ma mowy. Kładka nie należy do miasta - ucina Anna Muszyńska, szefowa Zarządu Dróg Grodzkich w Zamościu.
- Do nas także nie. My ją tylko użytkujemy i to nie jako spółdzielnia, bo służy mieszkańcom - mówi z przekonaniem Waldemar Władyga, prezes spółdzielni. - Dlatego od nakazu remontu się odwołaliśmy. Rozmawiamy z miastem o tym, by przejęło kładkę. Jeśli to nic nie da, to ją wyburzymy. Tak było na osiedlu od strony ul. Wyszyńskiego.
(pele)