Trochę grochu lub fasoli, wędzona kiełbasa albo boczek, marchew, pietruszka, ziemniaki, czosnek, koniecznie majeranek i... grochówka albo fasolówka palce lizać. Burmistrz Tyszowiec zamierza przekonać do tej zupy amerykańskich żołnierzy.
Okazja nadarzy się 29 czerwca.
A jeżeli zupa podbije ich podniebienia, w świat pójdzie fama o niespotykanych właściwościach jej głównego składnika, czyli fasoli z tyszowieckich pól. – Nie miałbym nic przeciwko, gdyby armia amerykańska zainteresowała się importem naszej fasoli – marzy Bartosz.
Plantatorzy liczą też po cichu na nowy rynek zbytu. – Kupcy przyjeżdżają co środę na targ do Tyszowiec i płacą tyle, ile im pasuje. Czyli grosze – mówi nam jeden z rolników. – Tutaj byłyby pewne pieniądze, ale czy to wypali?
Burmistrz miasteczka nie daje głowy. – Dobrze by było – mówi i zaraz dodaje: Zależy nam na nawiązaniu ścisłej współpracy z ambasadą amerykańską. Szkoła Podstawowa w Czartowczyku nosi od ubiegłego roku imię Wydarzeń Września. Chodzi o „nasz” 1 i 17 września 1939 roku, ale też o tragedię, do której doszło w Nowym Jorku 11 września 2001 r. Stąd obecność na uroczystościach w Czartowczyku Josefa Flivensky’ego, przedstawiciela Biura Współpracy Obronnej Ambasady Stanów Zjednoczonych w Polsce.
Fasolowe zagłębie
na słynne jarmarki stało się niepisaną stolica tego zagłębia.