Przyszli prosić o pomoc. Koczowali obok stołu przewodniczącego zamojskiej Rady Miejskiej 8 godzin i nie usłyszeli od niego nawet jednego słowa.
Kilkudziesięciu zdesperowanych kupców z zamojskiego Nadszańca z żalem opuszczało salę obrad po ostatniej sesji RM.
- Nigdy nie potraktowano mnie w taki sposób - płakała jedna z pracownic Hali Targowej w Nadszańcu. - Jak psiaki u pańskiego stołu czekaliśmy na jedno zdanie z ust prezydenta czy przewodniczącego. Bez skutku. Za nic mają los kilkudziesięciu rodzin, które zostaną bez środków do życia. To naganne!
Zamojscy handlowcy do 15 lutego muszą się wynieść z Hali Targowej. Na nic się zdały ich prośby, protesty i rozmowy z urzędnikami. Powód wyprowadzki? Miasto wystarało się o pieniądze z Funduszu Norweskiego m.in. na remont bastionu VII w którym mieści się "Nadszaniec”. Teraz hala musi być na wiele miesięcy zamknięta.
Kupcy się na to nie godzą. Kilka dni temu napisali w tej sprawie pismo do Wojciecha Matwiejczuka, przewodniczącego Rady Miejskiej w Zamościu. Przypomnieli w nim, że pracują w Nadszańcu w wyniku umów zawartych z magistratem i m.in. licznych inwestycji, które musieli na własny przeprowadzić w budynku. "Sposób potraktowania nas budzi największe oburzenie i uwłacza podstawowym zasadom przyzwoitości” - czytamy w piśmie. Swoje żale kupcy wykrzyczeli też na piątkowej sesji RM. - Jesteście nieprzyjaźni dla mieszkańców miasta, którzy was utrzymują - mówił do prezydenta i urzędników Artur Pytlowski. - Jeśli stracę pracę, dokąd pójdę? Moja żona choruje na stwardnienie rozsiane. Nie mogę uciec do Anglii. Za co teraz kupię jedzenie? Dlaczego czepiacie się zwyczajnych ludzi, zabieracie im chleb i skazujecie na wegetację?
- Żądamy lokalizacji nowego obiektu handlowego w odległości do 500 m od Nadszańca - wołali kupcy. - W przeciwnym wypadku, będziemy protestować nawet... pod norweską ambasadą i podejmiemy działania prawne. Domagamy się dyskusji.
Przez 8 godzin handlowcy koczowali obok stołu przewodniczącego RM, tuż obok prezydenta. Ich apel zbyto milczeniem. Przewodniczący RM znalazł za to czas m.in. na czytanie długiej listy nazw instytucji, które przesłały Radzie Miejskiej... życzenia świąteczne.
Prezydent też nabrał wody w usta. Jednak kilka tygodni temu, na jednej z konferencji prasowych w magistracie nie pozostawił złudzeń.
- Kupcy będą musieli się z Nadszańca wynieść - zapowiedział wtedy Zamoyski.
Zamknięcie hali targowej oznacza likwidację ok. 150 miejsc pracy. Wprawdzie magistrat twierdzi, że po remoncie handel wróci do budynku, ale będzie tam miejsce dla tzw. lepszych butików.
- Dla nas pracy tam na pewno nie będzie - żalą się zamojscy kupcy.