Artur Kowalczyk ma 19 lat. W tym roku zdał maturę. Chciał studiować. Ale od maja leży nieprzytomny w zamojskim szpitalu.
O jakie kwoty chodzi? - Trudno to dziś sprecyzować. Na pewno niemałe - mówi Rafał Czuk, kolega ciężko rannego chłopaka, który wspólnie ze znajomymi organizuje niedzielną imprezę. - Ale nawet jeśli zbierzemy choćby niewielką część tego co potrzeba, to będzie dobrze.
Bo rodziców Artura stać na niewiele. Już teraz z ogromnym poświęceniem pomagają synowi. Oboje pracują, ale nie ma dnia, by któreś z nich nie było przy nim w szpitalu.
- Robimy, co możemy. Pomaga nam rodzina, znajomi. Sami nie dalibyśmy rady - mówi Agata Kowalczyk. Jej syna udało się już wybudzić ze śpiączki, ale nadal nie odzyskał przytomności. Dlatego bardzo chciałaby przewieźć go do kliniki wybudzeń w Bydgoszczy. To pociągnie za sobą dalsze koszty. - Ale jeszcze więcej będzie potrzeba na jego późniejsze leczenie i rehabilitację, kiedy już wróci do domu - mówi Rafał Czuk. Dlatego wspólnie z grupą rówieśników postanowił pomóc.
W najbliższą niedzielę w parku w Klemensowie zostanie zorganizowany festyn rekreacyjno-integracyjno-sportowy, podczas którego będą zbierane pieniądze dla Artura. - Pracujemy nad tym już od jakichś dwóch tygodni - opowiada Monika Kobylarz. - W załatwieniu formalności bardzo pomógł nam wójt Sułowa. Wspierają nas również radni. Wszystko jest już właściwie gotowe.
- Liczymy, że firmy do których wystąpiliśmy z prośbą o pomoc, przekażą nam przedmioty na loterię fantową. Na aukcję wystawimy też prace podopiecznych Warsztawów Terapii Zajęciowej z Rozłopów - wylicza Monika. - Na pewno albo ja, albo mąż też tam będziemy. W końcu chodzi o naszego syna. Co więcej możemy dla niego zrobić? - zastanawia się Agata Kowalczyk.
Tomasz Gaudnik