Marek Onyszkiewicz za pracę na stanowisku starosty biłgorajskiego ma brać co miesiąc dokładnie 10 tys. 219 złotych (brutto).
Poprzednik Onyszkiewicza był wynagradzany gorzej. Pensja Stanisława Schodzińskiego, obecnie wicestarosty biłgorajskiego, wynosiła pod koniec kadencji 7 tys. 938 zł. Skąd pomysł na tak wysoką podwyżkę? - Jeżeli ktoś ma dobrze pracować, musi dobrze zarabiać - odpowiada Janusz Różański, przewodniczący Rady Powiatu Biłgorajskiego, który na ostatniej sesji wnioskował o podwyższenie staroście poborów.
Przewodniczący Rady Powiatu Zamojskiego nie chce komentować sytuacji biłgorajskiej, ale zapewnia, że zamojski starosta Henryk Matej świetnie wywiązuje się ze wszystkich swoich obowiązków za znacznie mniejsze pieniądze. - W poprzedniej kadencji nasz starosta zarabiał miesięcznie 7 tys. 140 zł. Teraz, decyzją radnych, jego pobory wyniosą 7 tys. 980 zł (brutto) - mówi Kazimierz Mielnicki.
Nieco mniej niż Kuropatwa, ale identycznie jak Matej, zarabiać będzie Jan Kowalczyk, starosta tomaszowski. To nie tylko dużo mniej niż w Biłgoraju, ale również mniej, niż brał jego poprzednik Edward Żuk, którego pensja pod koniec minionej kadencji przekraczała 8 tys. zł (brutto). Dlaczego nowy starosta zarobi gorzej? - To w pewnym sensie jego własna decyzja. Na wniosek zarządu obniżono staroście dodatek funkcyjny - wyjaśnia Krzysztof Chyżyński, rzecznik prasowy tomaszowskiego starostwa.
Decyzje o nowych poborach szefów samorządów i członków rad nie były do tej pory podejmowane w żadnym z miast powiatowych.
- Mamy w tej chwili ważniejsze sprawy na głowie, jak choćby prace nad przyszłorocznym budżetem - ucina Wojciech Matwiejczuk, przewodniczący Rady Miasta Zamość. - Dlatego w ogóle nie ma w tej chwili tego temu, ani żadnych rozmów o wysokości naszych zarobków.
- Zajmiemy się tą kwestią, ale dopiero po zmianie statutu i wprowadzeniu nowych zasad pracy rady - zapowiada Zygmunt Dechnik, przewodniczący RM Biłgoraj.