Pobrali się z miłości. Życie nie zawsze ich rozpieszczało, ale wytrwali w małżeńskiej przysiędze aż 75 lat. On ma 100 lat, ona 93. I twierdzą, że nadal się kochają.
Poznali się wiosną 1930 r. na zabawie, przy „Tangu Milonga” Jerzego Petersburskiego. – Żona była najzgrabniejsza i najlepiej tańczyła – wspomina jubilat. – A do tego była najbogatszą panienką w Siemierzu (pow. tomaszowski).
Pobrali się 3 października 1930 r. w kościele w Wożuczynie. Od tamtej pory razem dzielą dolę i niedolę. Jaka jest ich recepta na tak długie pożycie? – Najlepiej się nie kłócić i dużo pracować – wylicza pan Piotr.
Radzi też, by do kieliszka za często nie zaglądać i raczej – puszcza oko – nie palić papierosów. Sam zaczął kurzyć koło 40. – Do tej pory, jak nikt nie widzi, popala – śmieje się najmłodszy syn, Jan Leśniowski. To on opiekuje się rodzicami.
Pan Piotr jest typem twardziela. Na rękę, i dziś, mógłby położyć młodszego od siebie. Uwielbia oglądać filmy miłosne. Im więcej scen łóżkowych, tym lepiej. – Nieraz do drugiej w nocy siedzi przed telewizorem – opowiada syn.
Zaawansowana jaskra, nie pozwala na to jego żonie. Zawsze była o niego zazdrosna. – Ty oglądasz się za młódkami – wyrzuciła mu nie dalej, jak na wiosnę. – Dziewczęta mają teraz o pół metra dłuższe nogi niż 90 lat temu – szacuje pan Piotr.
Codziennie się przytulają, mówią sobie ciepłe słowa. 75-lecie ślubu to rzadka uroczystość – Nie pamiętam takiej rocznicy – przyznaje Bożena Borna-Musiej, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Hrubieszowie.
Państwo Leśniowscy mają troje dzieci. Doczekali się 8 wnuków i 9 prawnuków.