Biłgoraj. Gabinet zajęło dwadzieścia kobiet. Zamierzają tam zostać aż do skutku. Domagają się 500 zł podwyżki. Dyrektor przeniósł się do sąsiedniego pokoju.
ielęgniarki w Biłgoraju prowadzą protest od wielu dni. We wtorek odeszły na dwie godziny od łóżek pacjentów, w środę - na trzy godziny. W ubiegłym tygodniu protestowały w podobny sposób przez trzy dni. Gromadziły się w holu szpitala. Na niektórych oddziałach pracowały tylko pielęgniarki oddziałowe, na innych chorymi zajmowali się tylko lekarze.
Dotychczasowe negocjacje pielęgniarek z dyrekcją nie przyniosły rezultatu. Na piątek zaplanowano kolejne spotkanie z udziałem mediatora.
Pielęgniarki, których szpital zatrudnia około 300, domagają się średnio 500 zł podwyżki. Połowę stawki chcą otrzymać od stycznia, a drugą połowę od kwietnia tego roku. Dyrektor szpitala Andrzej Jarzębowski twierdzi, że placówki nie stać na tak wysoki wzrost wynagrodzeń. Szpital ma ponad 30 mln zł długu.
Dyrektor prowadzi jednocześnie rozmowy z sześcioma związkami zawodowymi, reprezentującymi wszystkie, oprócz lekarzy, grupy zawodowe. Porozumienie z lekarzami zostało podpisane wcześniej. Dostali oni kilkusetzłotowe podwyżki.