Do dwóch lat pozbawienia wolności grozi 24-letniej mieszkance Zamościa za kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwości. Kobieta porzuciła volkswagena polo i uciekła z dzieckiem boso w pole.
Skąd te przypuszczenia? Bo po drogowym incydencie zostawiła samochód na poboczu i wraz z dzieckiem wzięła nogi za pas, uciekając w pole.
Stróże prawa nie zignorowali tego sygnału. Na miejsce wysłano patrol z psem tropiącym. Gdy funkcjonariusze wykonywali swoje czynności z naprzeciwka nadjechał samochód, w którym oprócz kierowcy podróżowała kobieta z dzieckiem. Jeden z mundurowych postanowił zatrzymać auto.
Miał nosa. – W środku siedziała bez butów 24-letnia mieszkanka Zamościa, która wcześniej porzuciła na poboczu samochód – opowiada Joanna Kopeć, rzecznik prasowy zamojskiej policji.
Zdradziły ją zabłocone nogi. Wkrótce się rozpłakała i przyznała, że wracała z dzieckiem z grilla u teściowej. Po porzuceniu samochodu chciała okazją dotrzeć do domu. Zlitował się nad nią przypadkowy kierowca.
Dlaczego uciekała? Alkomat wykazał w jej organizmie 2,20 promila alkoholu.