Ostatnio na ulicy Chłodnej w Zamościu robi się coraz bardziej gorąco. Bo ludzie mają dość prowizorki na drodze obok swoich domów.
Pod petycją podpisało się 40 osób. Wszyscy, jak jeden mąż, domagają się budowy przy Chłodnej kanalizacji burzowej. Trudno się im dziwić, bo po każdym większym deszczu na ulicy stoi bajoro. Nie ma tam krawężników, więc woda zalewa posesje.
- Każdy ratuje się, jak może. Kopiemy dołki, cokolwiek, aby woda jak najszybciej opadła - opowiada Waldemar Wakoń z Chłodnej.
Ale to na niewiele się zdaje. - I za każdym razem po deszczu mam wodę w piwnicy. Ciągle ją trzeba wypompowywać - dorzuca ze złością pani Monika. - A u mnie te jeziora powstają w garażu - skarży się Lesław Kleban. Zapewnia, że jego ojciec, jeszcze w latach 80. starał się w magistracie o odwodnienie. Bez skutku. - Władze miasta po prostu o nas zapomniały - żali się zamościanin.
- Może byłoby choć trochę lepiej, gdyby nie działające na naszej ulicy firmy (fabryka opakowań, skład węgla i wysypisko odpadów budowlanych - red.). Bo one są ponad poziomem asfaltu i jak stamtąd płynie, to niesie ze sobą różne paskudztwa, np. smołę czy azbest - dodaje Wakoń.
Zrozpaczeni swoją sytuacją mieszkańcy ulicy Chłodnej poprosili nas o interwencję u tych, którzy w tej sprawie mogą mieć cokolwiek do powiedzenia. - Budowa kanalizacji burzowej w tej części Zamościa nie jest na razie możliwa - rozkłada ręce Jan Matwiejczuk, przewodniczący Rady Miasta, a jednocześnie radny z tego okręgu. Ale zaraz dodaje, że jakiś sposób na kłopoty jego wyborców się znajdzie.
- Na razie, można podwyższyć tereny przy posesjach i odprowadzać wodę na pobliską łąkę - mówi. - Do przebudowy ulicy Chłodnej z innymi nowo powstałymi w okolicy dojdzie na pewno - zapewnia tymczasem Anna Muszyńska, dyrektor Zarządu Dróg Grodzkich.
Kiedy? Chyba nieprędko. Bo w planach inwestycyjnych na lata 2009-2011 Chłodnej nie uwzględniono.