Dyrekcja Roztoczańskiego Parku Narodowego od 30 lat walczy z Linią Hutniczą Szerokotorową. W latach 70. starała się o wstrzymanie budowy torów, potem o ich usunięcie z parku.
Bez skutku.
Dyrektor Kotuła walczy z LHS od 30 lat. RPN powstał w 1974 r., a o budowie Linii Hutniczej Szerokotorowej (m.in. na terenie RPN) zadecydowało prezydium rządu PRL zaledwie kilka miesięcy później. Szeroki tor miał być przedłużeniem radzieckiej sieci kolejowej i służyć przede wszystkim do eksportu polskiej siarki i importu rud żelaza. Dyrekcja RPN od razu zaczęła protestować. Tłumaczono, że LHS będzie zagrożeniem dla chronionej przyrody, a budowa torów w parku narodowym jest niezgodna z prawem. W obronę RPN zaangażowało się także m.in. Ministerstwo Ochrony Środowiska oraz Komitet Ochrony Przyrody PAN. Bez rezultatu. W styczniu 1978 r. rozpoczęto budowę LHS. Na pocieszenie, władze tłumaczyły, że linia przebiegająca przez park jest „rozwiązaniem tymczasowym” i – ze względów ekonomicznych – „jedynie słusznym”. Za 15–20 lat obiecywano wybudować nowy tor już poza granicami RPN. Dyrekcja parku nie chciała się z tym pogodzić. Interweniowano w tej sprawie do kolejnych rządów PRL i III RP, ministrów transportu i kogo się tylko dało. – Przez lata próbowaliśmy wyegzekwować budowę nowego toru. Pisaliśmy, że budowa LHS w parku była pogwałceniem prawa. Bez odzewu. To skandal! – mówi Kotuła.
Prezes LHS uważa, że zarzuty dyrektora RPN „nie są do końca przemyślane”. Mówi, że tory w parku budowano 30 lat temu i nie da się teraz nic zrobić, aby temu zaradzić. LHS jest najbardziej dochodową spółką-córką PKP i przynosi spore zyski. Jej przebudowa miałaby negatywne skutki gospodarcze dla całego regionu. – Zrobimy wszystko, aby się nadal rozwijać i nie będziemy się oglądać na to, co się dzieje w parku – powiedział nam Piotr Juś. – Na razie w RPN przebudowy nie będzie. Nie wynika to z naszej złej woli. Wybudowanie nowego toru to ogromny koszt. Trzeba wyłożyć na to co najmniej kilkadziesiąt milionów złotych. Kogo na to stać?