Nie będzie parkowania tyłem ani jazdy po łuku. Pojawią się za to jazda na trasie, badania psychologiczne oraz kamery w każdym samochodzie. To tylko niektóre zmiany, z którymi już za półtora roku zetkną się zdający egzamin na prawo jazdy.
Zmiany obejmą nie tylko sam egzamin, ale także szkolenie. W ramach kursu przygotowującego do egzaminu trzeba będzie zaliczyć 30 godzin jazdy samochodem (obecnie 20). Więcej czasu zajmie także część teoretyczna, ponieważ nie będzie już zestawów testów egzaminacyjnych, których kursanci mogli nauczyć się na pamięć. - Skutkiem ubocznym będzie to, że ceny kursów nauki jazdy wzrosną. Jednak z drugiej strony kandydaci powinni być lepiej przygotowani - dodaje M. Wroński.
Co na to ośrodki szkolenia kierowców? - Ja się akurat nie boję, bo mam dużą firmę i stać mnie na wprowadzanie wszelkich nowinek, jak na przykład zakup nowych pomocy dydaktycznych. Chociaż przypuszczam, że konkurencji nie wytrzymają małe ośrodki szkoleniowe. Ale dla klientów to dobrze, bo małe firmy oszczędzają na wszystkim i nie są w stanie dobrze nauczyć - twierdzi Marian Bojar, właściciel jednaj ze szkół nauki jazdy w Zamościu.
Największe zmiany mają być wprowadzone jednak w części praktycznej egzaminu. Jazda na placu zostanie zredukowana do trzech manewrów. Pojawi się także zupełnie nowy element: jazda na trasie w terenie niezabudowanym. Wprowadzony zostanie także system punktowy, dzięki czemu nawet nie zaliczenie elementu na placu nie będzie eliminowało z dalszego egzaminu.
Z planowanymi zmianami zdążyły się już zapoznać ośrodki egzaminowania. - Niektóre manewry na placu, na przykład jazdę po łuku, można by spokojnie wyeliminować. Także system punktowy, gdzie wyżej oceniane są elementy bardziej istotne dla bezpieczeństwa ruchu, jest racjonalny. Jednak wszystko zależy od szczegółów. Tymczasem na razie mamy do czynienia tylko z ogólnymi założeniami - zastrzega Zbigniew Kubina dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Zamościu.
Z obecnego systemu egzaminowania dyrektor Kubina zadowolony nie jest, podobnie zresztą jak większość osób, które zdają egzamin w jego ośrodku. - Najgorsze są manewry na placu. To jest nikomu do niczego niepotrzebne, a trzeba sporo czasu, żeby się tego nauczyć. Poza tym 20 godzin na kursie to o wiele za mało. Gdyby ojciec nie dawał mi samochodu żeby potrenować, nie miałabym żadnych szans - uważa Joanna Sobczuk, licealistka ze Żdanowa.