Warta 4 tys. zł klacz zaginęła w nocy. Nie została jednak skradziona jak podejrzewal jej właściciel. Stróże prawa odnaleźli konia 15 kilometrów dalej w Tuczapach, na posesji innego rolnika. "Kara" odwiedzała tam znajomego ogiera.
Funkcjonariusze pojechali na miejsce. Okazało się, że budynek, w którym mieszkała klacz nie był zamknięty. Ustalili też, że nie ma śladów włamania. I jeszcze tego samego dnia odnaleźli "karą” w oddalonym o 15 kilometrów gospodarstwie rolnika z miejscowości Tuczapy w gm. Mircze.
Rolnik z Tuczap w rozmowie z policjantami oświadczył, że klacz sama do niego przywędrowała. Być może powodem tej eskapady był znajdujący się w gospodarstwie ogier, u którego była kiedyś z wizytą.
Klacz z wróciła już do swojego właściciela.