Do trzech lat pozbawienia wolności grozi 48-letniemu Józefowi B. i jego 19-letniemu synowi, którzy pobili funkcjonariusza policji.
W słynnej hrubieszowskiej restauracji "Szałas” przy ul. Wyzwolenia na wieczorze kawalerskim bawiło się 18 osób. To była impreza zamknięta. W tym czasie przy stoliku w wydzielonym miejscu z pracownikiem odpowiedzialnym za porządek w lokalu gawędziło dwóch policjantów. Byli po cywilnemu. - Zaczepiło ich dwóch balowiczów - informuje sierż. Justyna Popek, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Hrubieszowie. Nie spodobał im się jeden ze stróżów porządku, funkcjonariusz prewencji. 19-latek miał od niego w zeszłym roku oberwać. Sprawę bada prokuratura. Na ochroniarza, który próbował ich uspokoić, posypały się razy. 25-latek zalał się krwią. Napastnicy pobiegli do kuchni, gdzie schronienie znaleźli stróże porządku. Nie było przeproś: policjantowi, który miał w przeszłości podpaść nastolatkowi, spuścili manto. - Jedna z uczestniczek zabawy zagroziła kelnerce, że jeżeli zadzwoni po policję, to straci pracę - informuje Popek. - Zwolnieniami groziła policjantom. Powoływała się na znajomości w UM i prokuraturze.
To była 42-letnia żona Józefa B., bratowa wiceburmistrza Hrubieszowa. Ale kelnerka nie zważała na jej groźby; wykręciła 997. Przy "Szałasie” pojawił się patrol, później jeszcze dwa. - Sprawcy dalej byli agresywni: nie można było ich wylegitymować, szarpali i wyzywali funkcjonariuszy - kontynuuje rzeczniczka. - Trzeba było użyć pałek.
Rozjuszonych napastników odwieziono w kajdankach do policyjnego aresztu. 19-letni Paweł B. miał w wydychanym powietrzu 2,34, a jego ojciec 1,82 promila alkoholu. Gdy wytrzeźwieli, usłyszeli zarzuty: pobicia ochroniarza i policjanta, znieważenia funkcjonariuszy na służbie oraz wymuszania groźbą wykonywania dalszych czynności służbowych przez policjantów. Grozi za to do 3 lat więzienia. Józef B. przyznał się do winy, chce dobrowolnie poddać się karze. Jego syn przyznał się do popełnienia trzech czynów, ale twierdzi, że policjanta nie tknął. Tak jak ojciec, chce poddać się karze.
Zadzwoniliśmy do zastępcy burmistrza Hrubieszowa.
• Czy bawił się pan na wieczorze kawalerskim w Tłusty Czwartek w restauracji "Szałas”?
- Nie, bezwzględnie. Gdybym tam był, może nie doszło by do takiej sytuacji - mówi Marek Bartkowiak.
• Zamierza Pan pomóc bratu i bratankowi?
- Obaj są dorośli, dobrze wiedzą, że źle zrobili, dlatego chcą poddać się dobrowolnie odpowiedzialności karnej. To dla mnie smutna sprawa.